Mrok. Wieczny las, a także pustka, która mnie ogólnie otacza. Chłód. Nieskończona ilość bólu, łez. Nie pamięć, kręcąca się wokół moich myśli, zamglonych wspomnień. Niekończąca się ilość pytań bez odpowiedzi. Samotność. Dobijająca z dnia na dzień. Każdy ma kogoś, komu może zaufać. Jest to wilk, towarzysz, przyjaciel, partner.
A ja?
Jestem sama. Niczym nicość, która mnie aktualnie otacza. Samotna podróż, samotne pytanie bez odpowiedzi. Wieczna niewiedza, która trwa praktycznie parę miesięcy, a może i lat. Życie? Nie można sformułować to tylko takim pytaniem jak to. Magiczna fala, która otacza cały świat, jest chroniona przez duchy i takich jak ja. Pół martwych. Jestem ciałem i duszą. Umiem wyjść ze swojego ciała i trafić do duchów. Naszych przodków, ideałów.
Kim jestem?
To jedyne pytanie, na które nigdy nie poznam odpowiedzi. Nikt mi nie umie na nie odpowiedzieć. Skończona ilość łez, bólu i cierpienia. Wiele pytań bez odpowiedzi. Granica między śmiercią, a życiem jest niczym przejście przez drzwi z innego pokoju do drugiego z jedyną różnicą, że duchy widzą żywych, a żywi? Są ślepi i nie widzą całego świata lecz ich część. Ja sama widzę tylko o jedną rzecz więcej niż inni.
A wszechświat?
Jest jedyną rzeczą, która nas otacza i zna odpowiedzi na wszystkie nasze pytania. Czy miłość jest warta świeczki? Czy będę kimś? Jestem słaba? A może po prostu umieram? Nikt nie zna na te słowa odpowiedzi. Nasza inność każdego z nas pokazuje nam tylko to, co chcemy widzieć. Wiele lat, dni i miesięcy czeka, aż ktoś odnajdzie sekrety wszechświata, lecz czy to materialne?
****
Obudziłam się ze swojego snu. Byłam sama. Nie miałam z kim rozmawiać, po prostu samotność. Próbowałam kogokolwiek poznać, lecz oczywiście na próżno... Oczywiście mam tylko zmarłych przy sobie, bo inni wolą wilki z otwartym sercem i duszą. Lecz ja nie. Każdy wilk zawsze mówi "jestem sama", ale tak naprawdę nie zaznali samotności.
Podniosłam się i poszłam przed Ciebie. Chyba tylko ja wiem, co to znaczy bycie samotnym. Móc tylko siedzieć w cieniu, nie będąc nigdy przytulana, pocieszana i kochana. To jestem właśnie ja... Samotna wadera bez przyjaciół. Jakby ktoś uważał, że mam depresję, to nie. Nie tne się, nie niszcze swojego życia, ciała. Ja tylko mówię jak wygląda moje życie. Samotność...
Wtedy wpadłam na jakiegoś basiora. Cofnęłam się z oklapniętymi uszami.
- Przepraszam... Już odchodzę... - ominęłam go, a ten mnie zatrzymał.
- Nie widziałem Cię tu.
- Mało kto widzi duchy... Jestem Shante, jakby Cię to obchodziło jakkolwiek.
Jakiś Basior? Ploseeee