- Lunaye - odparłam, miałam nadzieje, że to mu wystarczy i, że nie muszę opowiadać mu historii swojego życia, bo i tak nie byłabym w stanie. - A jak brzmi twoje? - zaciekawiłam się. Chwilę temu odstawił naprawdę zabawne przedstawienie. Nigdy nie widziałam by ktoś dławił się w iście teatralny sposób, taki że wygląda to na grę aktorską.
- Neron – powiedział i uśmiechnął się szarmancko. Przyjrzałam mu się wtedy wyglądał naprawdę zjawiskowo, mokre futro naprawdę do niego pasowało. Krople spływały mu po umięśnionych łapach które zanurzył w wodzie, na pysku widać było pojedyncze krople, które odbijając słońce wyglądały na małe iskierki. Spojrzałam mu w oczy. Jeju, były zielone jak młodziutka trawa, skrywały głębie, którą naprawdę chciało się poznać. Mówi się, że oczy to zwierciadło duszy, i jeśli naprawdę tak było jego dusza musiała być nieskazitelna. Pokręciłam głową, o czym ja myślę?
- Wszystko w porządku? - zapytał basior wyrywając mnie z zamyślenia. Czyżbym aż tak odpłynęła?
- A tak, w jak największym porządku – skinęłam. Ciekawa byłam czy moje oczy są choć w niewielkim stopniu tak piękne. Bo jego spojrzenie nie chciało uciec z mojej głowy, było jak bumerang, czym mocniej chciałam się go pozbyć tym wracało z większą mocą. - Co powiesz na spacer?
Neron?