- Nie radziłabym iść w tamtą stronę. - mruknęłam. Basior zignorował mnie. Nie, to nie. Prychnęłam cicho po czym poszłam w stronę mojej jaskini. Po drodze spotkałam ciocię Kesame. Kupiłam od niej 3 dawki Proszku Leczniczego, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda. Dotarłam do jaskini i położyłam się wygodnie w moim legowisku. Po paru minutach zasnęłam.
Obudziłam się następnego dnia o wschodzie słońca... raczej coś mnie obudziło. Otworzyłam leniwie jedno oko. Przede mną stał Jeffrey. Zamrugałam kilkakrotnie by upewnić się, że to on. Skąd on wiedział, gdzie znajduje się moja jaskinia. Z jego zdezorientowanej miny wyczytałam, że on jednak nie wiedział, że trafił właśnie do mojej jaskini.
- Cześć... - mruknęłam, ziewając.
- Em.... chyba coś pomyliłem. - wymamrotał Jeffrey.
- Najwidoczniej. - uśmiechnęłam się lekko, po czym wstałam. Rozciągnęłam się i spojrzałam na basiora.
- To... czego szukałeś? - zapytałam. Nie odpowiedział. Przypomniało mi się, że został odkrywcą. Może zaprowadzę go do mojego brata? Może się jakoś dogadają?
- Mój brat też jest odkrywcą. - powiedziałam. - Chodź, zaprowadzę cię do niego.
Jeffrey? Idziemy do Zefa w odwiedziny?
(zupełnie nie miałam pomysłu na odpis, więc opo może być trochę niespójne .-.)
.