- Kocham cię. - powiedziałam cicho. Teraz, gdy już byliśmy małżeństwem i rodzicami trójki dorosłych szczeniąt nie wyobrażałam sobie życia bez niego.
- Ja też cię kocham, Will. - uśmiechnął się lekko. Położyłam się na naszym legowisku. Mimo, że było południe czułam dziwne zmęczenie. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
*2 tygodnie później*
Otworzyłam leniwie oczy. Raidena nie było w jaskini. Pewnie poszedł na swoją zmianę. Podniosłam się z legowiska i wzięłam głęboki wdech. Poczułam silne mdłości. Czyżby? Nie... A może jednak? Pamiętam, że ostatnio tak samo się zaczynało. Postanowiłam pójść do medyka.W jaskini medyka dostałam potwierdzenie moich domyśleń.
- Na pewno? - chciałam upewnić się na sto procent.
- Tak. - powiedziała medyczka. Uśmiechnęłam się. Wiem, co teraz będzie. Muszę powiedzieć o tym Raidenowi. Wróciłam do swojej jaskini. Mąż już na mnie czekał ze śniadanie.
- Gdzie byłaś? Martwiłem się o ciebie. - powiedział, obejmując mnie łapą.
- Poszłam się przejść. - wyjaśniłam. To nie była całą prawda. - Musimy porozmawiać.
- O czym? - basior uniusł jedną brew.
- Później, najpierw śniadanie.
*wieczorem*
- Chodź. - powiedziałam krótko. Basior poszedł za mną. Dostaliśmy się do miejsca, w którym Raiden mi się oświadczył. Nie skakaliśmy do wody, jak ostatnim razem, ponieważ znalazłam inną drogę.
- To o czym chciałaś porozmawiać? - zapytał, siadając obok mnie.
- Pamiętasz te małe, słodkie kuleczki czołgające się po naszej jaskini? - zapytałam. Basior kiwnął głową. Chyba już się domyślał, do czego zmierzam. Ja ciągnęłam dalej. - Szczenięta są urozmaiceniem czasem szarego i nudnego życia dorosłych... - znowu wzięłam głęboki wdech. - Raiden, jestem w ciąży.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, czekając na jego reakcję.
Raiden? Nowe, małe słodkie kuleczki niedługo zjawią się w naszej jaskini <3