Tak, to niewątpliwie była jej matka.
Znów zobaczyłem chwilę obecną. Keseme wbijała we mnie swoje szare tęczówki. Posłałem jej pytające spojrzenie. Ta westchnęła.
- Nie powinieneś oglądać jej wspomnień... - szepnęła.
Fuknąłem niezadowolony.
- Zajmij się swoim życiem. - odgryzłem jej się również szepcząc.
- Kto to mówi?! - warknęła już głośniej.
- Coś nie tak? - spytała łagodnym głosem Liria - Keseme...
- Właśnie mówiła, że już pójdzie.
Wadera zmarszczyła brwi i odwróciła się ogonem w moją stronę, po czym sprężystym krokiem ruszyła w stronę centrum. Nie daruje mi tego, ale cóż. Bywa.
Przypatrzyłem się dokładniej oczom nowej. Była w nich dziwna głębia. Przypominały odrobinę nocne niebo odbijające się w falach oceanu. Coś sprawiło, że nie mogłem oderwać od nich wzroku. Gdy w końcu mi się to udało, unikałem jej spojrzenia jak tylko mogłem.
- Jeśli chcesz, mogę ci pokazać, jak pięknie jest tu wiosną.
- Jak? - zdziwiona spojrzała w moje oczy, jednak ja w porę odwróciłem wzrok.
- Proste zaklęcie, tworzące iluzję... możesz zobaczyć wszystko, co zechcę, żebyś zobaczyła. Ale czy ty chcesz?
Skinęła delikatnie głową, a złote krążki z jej ozdoby zamigotały kołysząc się na boki. Zaczęła rozglądać się dookoła. Najwyraźniej wyjątkowo mi się udało, bo jej pyszczek otworzył się z zachwytu i nie chciał się zamknąć. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ta wadera miała swój urok.
Liria?