- Co tam pisze? - spytała Anabel.
Alex spojrzał na kartkę i zaczął czytać:
- Jedna kropla uleczy każdą ranę. Używaj mądrze synu. Podpisane: Mama.
- A ty co masz? - spytałem siostrę.
Wadera rozpakowała swoją paczkę. Była w niej kolorowa peleryna. Jej wzory przypominały nocne niebo podczas zorzy polarnej.
- Ładna. Ale... Nie wiem czy mi się przyda. - powiedziała siostra.
Potem nałożyła pelerynę i stała się niewidzialna. Po protu jakby nigdy jej tu nie było.
- Zniknęła. - powiedział Alex zaskoczony.
Siostra zdjęła pelerynę i znów się pojawiła.
- Peleryna niewidka... - powiedziałem zamyślony.
- Co? Pierwsze słyszę. - powiedziała Anabel.
- Na świecie jest ich tylko kilka. Może dziesięć. Masz szczęście. Dobrze chodźmy spać. Jutro kolejny dzień.
***
Następnego dnia postanowiłem wybrać się na spacer. Sam. Chciałem pomyśleć o tym co będzie później. Starej watahy już nie ma. Nie mamy, gdzie wrócić. Wszystko trzeba zacząć od nowa. Po chwili usłyszałem za sobą ciche szeleszczenie traw. Zatrzymałem się na chwilę. Szelesty ucichły. Ruszyłem dalej, ale szelesty znów się powtarzały, ale ciszej. W końcu stanąłem.- Wiem, że tu jesteś. Nie chowaj się jak tchórz. - powiedziałem.
Ktoś?