13 sierpnia 2017

Od Jeffrey'a cd. Zefira

Skręciło mnie na myśl o bezinteresownej pomocy. Polowanie. Dawno nie brałem udziału w niczym temu podobnym. Ostatnio zapewniłem sobie spore zapasy kradzieżą pewnego naszyjnika.
- Okay. - ledwo przeszło mi to przez gardło. Właściwie zgodziłem się głównie przez Rize. W jakiś sposób muszę utrzymywać zaufanie wobec mnie. Mógłbym stać się podejrzany.
- To ruszajcie - wadera ewidentnie się ucieszyła - Zróbcie sobie jakieś męskie polowanie, czy coś.
Wysiliłem się na uśmiech w jej stronę. Więc i wyruszyliśmy.

Trafiliśmy do jednego ze zwiedzonych wcześniej przeze mnie lasów. Nie był na tyle gęsty, aby nie dało się latać, więc podejrzewałem, że Zefir niedługo użyje swoich łopat. Skrzydlaci zawsze mnie zadziwiali. Jak to się właściwie stało, że wilki zyskały skrzydła?
Niedługo Zef stwierdził, że jesteśmy niedaleko jelenia. Nie użyłem swojego nosa, zdając się na towarzysza. W końcu to dla niego szukamy jedzenia.
- Właściwie, to chcesz się zabawić, czy tylko zabić i zjeść? - wolałem się upewnić. Właściwie pierwsza opcja nie jest moją ulubioną. Energia w serce i po sprawie. Zefir jedyne wzruszył całymi skrzydłami, gdyż opierają się one w okolicy ramion. Wędrówka była niezmiernie nudna, ale dojrzeliśmy w końcu to dorodne zwierzę. Basior skurczył się w sobie. Podkradliśmy się do zwierzęcia, chowając za krzakiem.
- Na trzy? - kiwnąłem lekko głową. - Trzy.
Jak też myślałem, wzbił się w powietrze. Wbił kły w kark, zanim zdążyłem dobiec. Przewalili się razem z rogatym na bok, więc miałem łatwy dostęp do podbrzusza. Wbiłem pazury w zwierzę, skupiając energię w pysku. Objąłem jego klatkę piersiową w poprzek, dzięki czemu serce znalazło się wewnątrz mojej jamy ustnej. Wierzgnął jeszcze kilka razy, nawet oberwałem w tylną łapę, ale nasze skumulowane ataki pozbawiły go życia. Zefir spojrzał po mnie, a ja po nim. Złapaliśmy każdy za nogę i ruszyliśmy w stronę jego jaskini. Milczeliśmy, ale niełatwo się mówi z kopytem w pysku.

Zwierzę wyglądało na mocno przerażone i zmaltretowane, gdy dotarliśmy. Akurat Rize ponownie tędy przechodziła, więc Zefir puścił swoją nogę.
- Patrz co mamy. - stanął przy niej dumnie, ze szczenięcą radością szturchając ją w bok. Wymamrotałem coś z nogą w pysku. Właściwie nie chciałem nawet przekazać żadnej informacji.
- Co robimy dalej? - pozbyłem się knebla i zapytałem beznamiętnie. - Może popływamy?
Idealny pomysł. Poćwiczę moc na wzburzonych wodach. No dobra, chętnie się popiszę.

<Rize? Coś mi to nie idzie>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template