Odwróciłem się jedynie na moment, ale to wystarczyło, bym złapał z nią kontakt wzrokowy. Jej przygnębione spojrzenie wwierciło mi się w umysł. No tak, nie trzeba mieć wędrującego ducha, by zobaczyć jej wnętrze. Jak to się mówi ,,oczy zwierciadłem duszy''. Wtedy przypomniałem sobie ten gorzki posmak na języku. Ból i cierpienie...nadal go czułem. Nieźle, nawet ostra papryczka się go nie pozbędzie. Skutków bólu jest się wyjątkowo trudno pozbyć.
Nie miałem pojęcia co jej się przytrafiło, ale domyślam się, że nie było kolorowo. Gdyby miała idealne życie, smakowałaby jak słodki cukiereczek. Skąd wiem? Takich wader miałem od groma na języku.
- Nic. Nawet cię nie dotknąłem.- Nie kłamałem, łapy przecież miałem przy sobie. Odwróciłem się w końcu, a mój grobowy wyraz twarzy przeobraził się w niezbyt serdeczny uśmiech.- Ale jeśli chcesz słuchać wyjaśnień, wystarczy grzecznie poprosić.
Mam ją. Trafiłem w dziesiątkę! Miałem ochotę śmiać się zwycięsko do nieba, jak prawdziwy szalony naukowiec.
Waderze stanął język w gardle.
- ...Poprosić?- nikt inny nie dałby rady powiedzieć tego z jeszcze większą pretensją w głosie.- Dobre sobie!
- Jak wolisz.- Wzruszyłem ramionami i zrobiłem krok w jej kierunku.- Ale nie myśl sobie, że wtedy tylko ty dostałabyś wyjaśnień, jakich sobie tylko wymarzysz.
,,Ja też mam do ciebie parę pytań.''
Parę kroków później stałem już niebezpiecznie blisko jej strefy komfortu. Może nawet już ją naruszyłem? Ha, jak ja kocham wkurzać innych! Są wtedy tacy bezradni.
Mlasnąłem językiem, dając jej chwilę do namysłu. Ta gorycz. Jak na złość nie chciała zejść.
Sierra?