4 sierpnia 2017

Od Draxxa do Alshi

Wyskoczyłem na dwór w szybkim tempie po czym otrzepałem się. Odkąd dołączyłem do watahy zmieniło się bardzo dużo. A upłynęły dopiero dwa dni. Przede wszystkim: dołączyłem właśnie do watahy. Dwa: szukałem opiekuna. Znaczy wolałem być sam ale przyda mi się opiekun. Wataha jest duża, a ja mam tylko dwa miesiące i ciągle coś zapominam. To pewnie to po tej amnezji. Niestety nie powiem by to pomagało mi w życiu. Raczej utrudniało je więc samotne szczenię w tak dużej watasze (zwłaszcza z zanikami pamięci) stanowczo sobie nie poradzi.
No ale zwiedzić watahę to chyba mogę sam. Chyba... no dobra może lepiej poczekać na Boomerang. Co prawda oprowadzała mnie wczoraj ale połowy zapomniałem. Jak zwykle. Postanowiłem pójść do jednego z nielicznych miejsc które zapamiętałem. Dolina... jakaś tam. No dobra. Nie zapamiętałem całego. Ale trochę chociaż. Wiem jak tam iść. Ponoć najbezpieczniej dla szczeniaków.
Ruszyłem tam niepewnym krokiem nie będąc pewnym czy idę w dobrym kierunku i raz po raz pytając wilków czy na pewno dobrze idę. I na szczęście: szedłem dobrze. Wkrótce usiadłem na polanie. Była piękna i rozległa. Z tego co wiem to nie ma tu nic co by mnie mogło zabić.
I wtedy.... nagle poczułem jak coś na mnie upada i przygniata do ziemi. Albo jednak... przestraszyłem się ale uspokoiłem i lekko zdziwiłem słysząc dziewczęcy śmiech:
- Haha! Wpadłeś!
Alshi?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template