- Wow! Ty masz więcej niż jeden ogon! - gwałtownie skrzydłem lekko podniósł moje skrzydła - i to nawet trzy! W ogóle, jak herbata?
- Pierwszy raz coś takiego piję... Dziękuję... - spojrzałam na niego, trochę się rozluźniając. Wyglądał na łagodnego basiora, a po zachowaniu widać, że jest żywiołowy. Opuściłam głowę z uszami. Ten spojrzał na mnie pytająco.
- Wszystko gra?
- Tak... Po prostu... - wzięłam głęboki wdech - wiesz... Każdy ma swoje marzenia i...
- Iii? Spokojnie, Shante! Nie zjem Cię - uśmiechnął się szeroko. Lekko się zawahałam, gdy zobaczyłam uśmiech Chastera. Wyglądał na szczęśliwego, czyli jakby moje przeciwieństwo i to chyba dosłowne.
- Zawsze chciałam zobaczyć jak to jest być na niebie... Jak to jest patrzeć na świat od góry, jak to jest, kiedy latasz, szybujesz... - zamknęłam oczy, kompletnie oddając się fantazji. Fakt... Moim marzeniem było zobaczyć jak to jest widzieć świat z góry. Kiedy jestem na niebie i niosą mnie biało-fioletowe skrzydła, a ja czuje ten wiatr, to...
Gwałtownie stanęłam, opuszczając uszy.
- Ciekawe marzenie - dokończył swoją herbatę.
- Tiaa... Może... - mruknęłam - ale nie zawsze się spełniają marzenia. W sensie, mam trzy ogony, ale niestety nie mam skrzydeł, także, nie będę latać, jak na przykład ty. A swoją drogą, masz jakieś marzenia?
Chaster?