13 sierpnia 2017

Leloo cd. Pixy

Zielone ślepia Harbingera, wypalały dziurę w moim ciele. Stałem na skraju wąwozu. Jeden fałszywy ruch i mogłem stracić życie. Drugie życie. Basior zbliżał się do mnie, co chwilę zmieniając kierunki. Zacząłem się cofać.
- Albo ty zaatakujesz mnie, albo ja ciebie, ale wtedy spadniemy oboje.
- Nie mam ochoty wybierać, nie możemy na dziś skończyć?
Uśmiechnął się krzywo.
- Nie.
Jednym susem pokonał odległość, która nas dzieliła. Zwalił mnie z łap. Nie wiem, nawet kiedy, straciłem równowagę. Stoczyłem się na sam dół, przynajmniej tak mi się wydawało, kiedy jakimś cudem złapałem się półki skalnej. Czym prędzej podciągnąłem się i stanąłem na jej skraju. Spojrzałem w górę. Słońce było wysoko. Harbinger spoglądał w moją stronę. Był zdenerwowany i zmartwiony.
- Żyję. - Krzyknąłem.
Tyle mu wystarczyło. Zniknął z mojego pola widzenia, ja za to rozejrzałem się wokół siebie. Byłem wysoko. Nadal nie wiem, jak to się stało, że zawędrowaliśmy tak daleko. Szczyty drzew tańczyły na wietrze niczym młode nimfy. Usłyszałem szelest. Zwróciłem ucho w stronę owego intruza.
- Nic ci nie jest?
Obróciłem łeb. Z przymkniętymi powiekami przyjrzałem się waderze. Chyba. Owa postać miała niezwykle smukłe ciałko z długimi łapami. Przechodząc dalej, spojrzałem w jej oczy. Urzekające połączenie różu oraz błękitu z wielkim błyskiem.
- Stoję o własnych siłach, więc chyba nie. Pixy?
Ta jednak nie zawracała sobie głowy odpowiedzią. Zawzięcie lustrowała moje ciało. Wydaje mi się, że nie umknął jej ani jeden szczegół.
- Wyglądasz jak lew. Jesteś pewien, że twoi rodzice byli wilkami?
- W stu procentach nie wiem, kim byli. Może jestem mieszańcem? - Zapytałem z cieniem ironii w głosie.
- Dość zjawiskowym. Mogę cię namalować?
- Jak?

Pix? Moje króciutkie, ale myślę, że się nasycisz.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template