Postarałam się włożyć w to całą swoją moc. Przywołałam tą chwilę, do której chciałam się przenieść, to miejsce, nasz zamek. Wtedy uniosłam się w powietrze na magicznej łunie, która przeniosła mnie do przeszłości.
...
Jestem. Nie przypominam sobie stąd niczego. Wszystko jest dla mnie strasznie obce - te rozłożyste drzewa, wysokie skały, burzliwe wodospady... Ale jak to jest możliwe? Przecież tu się wychowałam, tu mieszkałam, a na dodatek jestem wilkiem czasu! Cóż, trudno. Rozejrzę się po okolicy.
...
Pod zamkiem zebrało się chyba całe stado. Najwyraźniej oczekują wieści o mnie. Słychać wiwaty, zapewne na moją cześć.
- Drogie wilki, król Arcyklejnot i królowa Elora mają córkę, królewnę Lirię De La Irian - powiedział wysunąwszy się przed bramę wierny doradca ojca.
Arcyklejnot... Elora... jak mogłam zapomnieć własnych rodziców? - pomyślałam.
Wrzaski nasiliły się. Tłumy zaczęły kłębić się i przepychać, byle tylko ujrzeć... no właśnie... mnie. Zaczęłam się martwić, że mnie stratują, albo co gorsza, zorientują się, że królewna, którą za chwilę zobaczą w bramie, stoi w tej chwili wśród nich.
- Przecież muszę być podobna do właśnie narodzonej siebie, prawda?
Natychmiast puściłam się w pęd pod prąd. Widziałam te wszystkie krzywe miny zdziwienia i oburzenia, że uciekam i to chwilę przed tym, kiedy przed zamkiem ma ukazać się ich przyszła władczyni.
- Co ty robisz? Dlaczego się przepychasz? Zaraz ma się ukazać nasza księżniczka! - wołali wszyscy.
Nie zważałam już na to. Biegłam tak szybko jak potrafiłam. Gdy znalazłam się między drzewami, z dala od rozjuszonego tłumu, przywołałam magiczną łunę i powróciłam do teraźniejszości, tam, gdzie jestem nowa i zaczynam nowe życie.
Koniec