Chwile, których nie chce powtarzać. Tak, to one przez ten czas plątały mi głowę. Jak w zegarku, każda z nich pojawiała się w odpowiedniej kolejności, a im więcej ich było, tym bardziej gorycz oplatała mój umysł. U mnie nie istniało takie coś jak znane wszystkim uczucia. Przyjaźń? Poczucie winy? Lęk? To wszystko, co usłyszałem z ust innych, nie rozumiejąc tego.
Nadal jestem sobą, posiadam to, na co zapracowałem. Jednak od dłuższego czasu zaczynam rozmyślać. Rozmyślać nad sensem wydarzeń, przypadkowych sytuacji. Śmierć księcia, mord królewny, nowy pan, nowy wygląd. Chce zacząć coś na nowo, zmienić w sobie chociaż skrawek.
Z transu wyrwały mnie głośne rozmowy. Ciężko cokolwiek zrozumieć, gdyż szum splątanych głosów zupełnie zagłuszał wyrazy. Oparłem się o drzewo, a przede mną ciągła się wilcza armia. Tak bynajmniej wyglądała. Były to prawdopodobnie pozostałości migrującej watahy. Oparłem się o pień i przyglądałem się całemu zjawisku.
Poczułem cichy szept i zwrócone na mnie oczy jednego z wilków...
Ktosiu? :P