Musiałam go znaleźć. Na tym polegało moje zadanie. Czas szybko mijał, a ja musiałam wybielić nieco swoje sumienie. Wiedziałam, że jest w pobliżu, czułam to. Niedawno znalazłam obozowisko watahy, w której się znajdował. Mój plan zakładał dołączenie do niej. Och, jak on się zdenerwuje. Będzie zły jak osa! Na samą myśl miałam chęć złośliwie się uśmiechnąć. Niestety czas pomyśleć o kimś i spełnić jakiś dobry uczynek. Krążąc przy skupisku z szarą waderą, alfą stada, wyczekiwałam chwili, gdy będę mogła swobodnie znaleźć się przy niej i poprosić o możliwość przyłączenia się. Moment ten nadszedł któregoś wieczora – opuściłam swe stanowisko przy pobliskich brzozach i wyjaśniłam, czym motywowałam wizytę. Zostałam przyjęta, bo było duże zapotrzebowanie na pomoc z różnych stron. Musiałam odłożyć własne plany chwilowo na bok, gdyż zostało mi polecone dostarczenie pilnej wiadomości do grupy wilków przy niedaleko położonym strumieniu. Idąc wydeptaną ścieżką, rozglądałam się wkoło, chcąc zapamiętać otoczenie. Teoretycznie nie było niczego trudnego w przejściu wytyczonym szlakiem tam i z powrotem, ale wolałam wyeliminować możliwość zgubienia się. Słysząc głosy, udałam się w ich stronę. Wyszłam na polanę, na której jednak nikogo nie zastałam. Nagle gdzieś za mną usłyszałam te same tony. Dłuższą chwilę goniłam za głosami, ale za każdym razem nie mogłam znaleźć żadnego wilka. Zdezorientowanie zezłościło mnie, więc fuknęłam zirytowana i postanowiłam wrócić na ścieżkę. Okazało się jednak, iż zabłądziłam, co spotęgowało moją frustrację. Tuż obok usłyszałam rozbawiony, niski głos.
– Czyżby panna się zgubiła?
Odwróciłam się w stronę nieznajomego i mimowolnie wyrwało mi się warknięcie.
– No cóż, koniec języka za przewodnika, moja droga. Ja też jestem super przewodnikiem, tak nawiasem mówiąc, ale wiesz, nie ma nic za darmo.
Stojący obok basior bezczelnie patrzył na mnie z oczekiwaniem. Czyżby oczekiwał, że uczyni mi ten zaszczyt powrotu na wydeptaną ścieżkę?
Ktosiu płci męskiej, wspomożesz humorzastą Nesskę? :3