Byłem zły na siebie, że tak długo spałem. Od dawna zarywałem noce i sypiałem naprawdę mało, ale mimo to czas spędzony na śnie był zdecydowanie za długi. Kiedy wadera nazwała mnie śpiochem, jeszcze zaspany i zawstydzony odmruknąłem jej coś naprędce. Zjedliśmy wspólnie kilka ryb, a że od zawsze nie dopisywał mi zbyt duży apetyt, po pochłonięciu niewielkiej porcji udałem się nad brzeg rzeki. Coral kończyła posiłek, obserwując mnie, dlatego bez zbędnych przedłużeń wskoczyłem do wody. Gdy się wynurzyłem na powierzchnię, nie widziałem nic, bo moje kędziory oblepiły mi pół pyska. Odsłoniwszy je, zobaczyłem waderę, która niestety została przeze mnie przypadkowo ochlapana. Nie wyglądała na złą, jednak zbliżyła się do brzegu, nachylając się nad wodą i oblewając mnie. Mimowolnie się zaśmiałem, a po chwili dołączyła do mnie moja towarzyszka. Ona także wskoczyła do wody, wyczuwając, że planuję wciągnąć ją za przednie łapy. Rzeka była przejrzysta, tuż obok nas przepływały w pośpiechu kolorowe ryby. Miały zgaszone kolory, lecz odznaczały się na tle dna. Patrzyłem na ten estetyczny widok, ale nie dane było mi się nim nacieszyć zbyt długo, gdyż pod wodę wciągnęła mnie Coral. Zaskoczony poddałem się temu, przez co zakrztusiłem się wodą, a spłoszone stworzenia na kamieniach przede mną przemknęły obok mojego łba, zasypując mi oczy mułem i piachem. Kiedy odzyskałem jako tako widoczność i orientację, podpłynąłem w górę, by zaczerpnąć tlenu. Oczy piekły mnie i zaczęły łzawić, na co Coral wystraszyła się i pomogła mi je przemyć. Widząc jej zatroskany wyraz pyska, zacząłem się śmiać, a ona zdezorientowana spojrzała na mnie, nie wiedząc, o co chodzi. Po chwili, którą spędziliśmy jeszcze w rzece, wyszliśmy na brzeg. Tym razem nie odpłynęliśmy daleko, lecz trzeba było i tak znaleźć drogę do obozowiska watahy.
– Chodź, pobawimy się w detektywów i poszukamy całego stada. – zaproponowałem, wciąż rozbawiony, otrzepawszy się.
Coral podniosła leżący nieopodal duży, zielono-brązowy liść, który położyła na swojej głowie niczym Sherlock Holmes.
– A więc, Watsonie, będziesz mógł niedługo ten niezwykły przypadek opisać w swych kronikach. – powiedziała niskim głosem.
Coral? Wyszło luźniej i mam nadzieję, że całkiem okay :3