- Zakończcie tę mękę, już.
- A kim ty niby jesteś ze nam rozkazujesz?
- Kimś, kogo zapamiętacie na długo.
W tym momencie zaatakowałam ich, naskoczyłam na jednego nożem. Tym samym zabijając go. Drugi się poddał -Co, teraz nagle jesteś tchórzem?
- Oszczędź mnie...
- O teraz zachciało się oszczędzenia, a co myślisz. Co tamten szczeniak przezywał. Kurwa, co za egoista z ciebie! – po tych słowach, strzeliłam w jego klatkę piersiową strzałę z łuku. Poszłam z powrotem do szczeniaka, stał o własnych siłach. Wzięłam kaptur z głowy. – Jak się nazywasz? – Szczeniak milczał.
- Chodź, zaprowadzę cię tam, gdzie się tobą zaopiekują.
Wzięłam go do WSO i oddałam w dobre łapy. A ja kontynuowałam wędrówkę. Założyłam z powrotem kaptur na głowę. Nagle zobaczyłam ludzi lazarevica, momentalnie się schowałam. Po chwili zaświeciła mi się lampka. Mogę ich przecież ominąć bez robienie huku. Powolutku, aczkolwiek cicho wspięłam się na drzewo. Dalszą drogę kontynuowałam łażeniem po drzewach. Gdy ich w końcu ominęłam, zeszłam.
~*~
Po paru godzinach, zdecydowałam odpocząć. Znalazłam jakieś uboczne miejsce, gdzie się położyłam. Nagle usłyszałam warczenie, drapieżnego kota. - Nigdy nie dają spokoju.Wstałam i poszłam do nich. Wzięłam toporek i obydwa koty zaatakowałam. Zjadłam coś z nich, żeby znów odzyskać siły. Poszłam dalej. Po jakimś czasie zobaczyłam ogromne wrota a przed nimi coś białego. Odwróciło się to do mnie. Nie mógł mnie rozpoznać jak miałam czarny kaptur, który przykrywa oczy...
Natrill?