- Cześć Kes, możemy przeszkodzić?
- Tak Seele, byle szybko.
- W lesie ktoś do nas strzelał z łuku. Uważam, że najszybciej, jak to możliwe powinniśmy ruszyć w dalszą drogę.
Szara wadera westchnęła i mogę przysiąc, że przełknęła łzy goryczy.
- Strażniczka już się nimi zajęła, ale musicie uważać. Mamy w stadzie nowego towarzyszka, który lubi wybierać się na samotne łowy.
***
Od jakiegoś czasu obserwowałem nowego. Przypominał mi kogoś, ale sam nie wiedziałem kogo. Jego ruchy były znajome, miał śmiech podobny do zmarłego już Oleandra. Przykleił się do Inveth.
- Co jest, nad czym tak rozmyślasz? - zapytała Viny. Leżeliśmy nad małym wodospadem i rozkoszowaliśmy się ciszą. Vinyume dodatkowo mogła podziwiać krajobraz, mi pozostała tylko wyobraźnia.
- Nad niczym, po prostu jestem śpiący.
- Mhm... Chciałbyś mieć kiedyś szczenięta?
Zacząłem się krztusić własną śliną.
- Jak to? Znaczy, chciałbym, ale nie wiem, czy teraz. Chcesz mi coś powiedzieć?
Przyleciał kruk, szybko wskoczyłem w jego skórę. Vinyume siedziała w wodzie i łapą zaczepiała pływające wokół niej ryby. To ona była zamyślona, nie ja. Wróciłem do swojego ciała i położyłem się obok niej.
- Hej, co jest? Wiem, że o czymś mi nie mówisz. Vinyyyyyyy - mruknąłem przeciągle.
Ułożyłem głowę na jej plecach i zamknąłem oczy. Szczenię, skąd taki pomysł?
Zacząłem się krztusić własną śliną.
- Jak to? Znaczy, chciałbym, ale nie wiem, czy teraz. Chcesz mi coś powiedzieć?
Przyleciał kruk, szybko wskoczyłem w jego skórę. Vinyume siedziała w wodzie i łapą zaczepiała pływające wokół niej ryby. To ona była zamyślona, nie ja. Wróciłem do swojego ciała i położyłem się obok niej.
- Hej, co jest? Wiem, że o czymś mi nie mówisz. Vinyyyyyyy - mruknąłem przeciągle.
Ułożyłem głowę na jej plecach i zamknąłem oczy. Szczenię, skąd taki pomysł?
Vin? Kompletnie bez pomysłu, przepraszam.