26 czerwca 2018

Od Rafaela CD Rainbow Fire "To nie jest... Możliwe..." #4

- Nie opuszczaj mnie więcej... - rozpłakała się na dobre, a po kosmkach mojego futra spływały słone łzy. Moje serce zaczęło mocniej bić, miałem wrażenie, że zaraz rozpruje moją klatkę piersiową i poleci prosto w stronę Rainbow.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo brakowało mi tej szalonej panienki. Nieokiełznanej dzikości, która teraz wtulała się w moje futro.
Przez ten cały czas myślałem o niej, nie potrafiłem pozbyć się tych myśli z własnej głowy.
Dlatego stałem się mało skuteczny. Dlatego Pan chce ją odsunąć ode mnie, bym znowu stał się maszyną do zabijania.
Nie potrzebuje już tego.
Gdy mam Rainbow przy sobie, nie potrzebuje niczego innego. Czy takie uczucia nazywa się miłością?
Czy chęć posiadania kogoś naprawdę blisko to miłość? Jeżeli nie chcesz się z kimś rozstać, a twoje serce szaleje na kogoś widok to jest to nazywanie....kochaniem?
- Oh, Rainbow... - westchnąłem, mocniej ściskając drobne ciało Fire. Tyle czasu, tyle krzywdy, a ona dalej darzy mnie miłością.
- Obiecaj, proszę - szepnęła, a jej zapłakane oczy powiększyły się. Wpatrywałem się w nie jak w zwierciadła, które pokażą ci wszystko. Każdą emocję, która siedzi w ciałku Rainbow Fire.
- Obiecaj, że już nie pozwolisz mi cierpieć. Nie zostawisz mnie? - spytała, a jej delikatne łapki oplotły mój kark.
- Obiecuję... - szepnąłem, przyciągając ją do siebie. Nasze pyszczki złączyły się w namiętnym pocałunku. Brakowało mi jej ciała, dotyku, zapachu.
Poczułem ogromne uderzenie prosto w brzuch. Skuliłem się, upadając na ziemię. Moje ciało przeszył śmiertelny chłód, który spowodował drżenie wszystkich mięśni. Znowu on.
- Co mówiłem, idioto! - usłyszałem w głowię, a zwiotczałe ciało uniosło się nad ziemią.
- Jesteś tak durny, czy czegoś nie rozumiesz? - wrzasnął, rzucając mną o ziemię tak mocno, że poczułem, jak kości w prawej łapie ulegają złamaniu.
- Zostaw mnie do cholery - szepnąłem ostatkami sił, próbując wstać z ziemi. W tle słyszałem tylko przygłuszone krzyki Rainbow. Poczułem, jak jej łapa dotyka mojego grzbietu.
- Wykończę tą twoją dziunię! - usłyszałem. Zaraz potem rozległ się donośny, przerażający śmiech, a rzeczywistość powróciła.
Upadłem, z trudem łapiąc choć skrawek tlenu.
- Raf - stanęła nade mną i wpatrywała się w moje zakrwawione ciało. Doszczętnie próbował mnie zniszczyć, jednak udało mu się złamać tylko jedną z wielu kości. Reszta była poturbowana, ale sprawna.
Zupełnie straciłem czucie w łapie. Drugą przetarłem skrwawiony pysk.
- Nic mi nie jest - odparłem, próbując wymusić choć grymas uśmiechu.
- Spokojnie - westchnąłem, znów próbując wstać.

Rainbow Fire? :P

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template