– Według notatek z całego mojego życia, perfekcyjnie opanowałem telepatię. – Uśmiechnąłem się ironicznie.
– Czy ty ze mnie kpisz? – zapytała z wyraźnym oburzeniem na pysku.
– Ależ skąd, ja tylko podziwiam twą głupotę – powiedziałem ze stoickim spokojem.
– Strasznie śmieszne, no po prostu boki zrywać – odparła.
– Sama skóra i kości z ciebie, nie ma czego zrywać. – Włączyłem tryb mistrza ciętej riposty. Jak ja kochałem „gasić” innych!
Tym razem wadera nawet nie próbowała odpowiedzieć. Wyszła z jaskini zostawiając mnie samego. Z mojego pasa wyciągnąłem nożyk, którym powoli porozcinałem więzy, a następnie ruszyłem do obozowiska.
***
Byłem już w dużej grupie wilków. Niektórzy pytali, czy opatrzyć mi łapy po pocięciach, jednak z milczeniem wymalowanym na pysku odchodziłem dalej. Usiadłem na górce nieopodal obozowiska, gdy zza krzaków wyszła ta sama wadera która mnie pokaleczyła. Właśnie kończyłem wiązać ostatni biały bandaż, wyglądający jak bandana na łapy.
– Superbohaterka-zabójczyni powróciła? – zapytałem z ironią. – Kolejna tania podróbka z ludzkiego filmu, siejąca postrach między wszystkimi. Trzęsę się ze strachu. Śmierć jest mą siostrą, czegóż mam się lękać? Wilczej kopii Harley Quinn? Czyż nie tak się zwiesz? Mmm, pewnie miałaś ekscytującą przeszłość. Coś tam już o tobie wiem, jesteś tak podatna, nawet bez magii. Sama nie możesz jej użyć tak jak wszyscy, a ja wyczuwam w tobie twoją historię...
Wadera nic nie mówiła i trwała w zamyśleniu.
Harley?