- Co ci się dzieje?!
- Nic... – wykaszlał basior.
- Nie kłam, widze przecież. To ta trucizna, nie okłamuj mnie. Najbardziej przy takich rzeczach!
Jego serce coraz wolniej biło.
- Przepraszam cię....
- Nie odejdziesz, jeszcze nie. – pod wpływem impulsu przybliżam pysk do jego twarzy. Pocałowałam go. Myślałam ze to jakoś pomoże i o dziwo zadziałało. Basior powoli wracał do siebie -Co ty zrobiłaś?
- Nie przemęczaj się.
Wzięłam go na plecy i zaniosłam do jakieś nory. Położyłam go i poleciałam po jakieś zioła. Gdy wróciłam, próbowałam go uleczyć. Po paru chwilach dałam mu odpocząć, poszłam coś upolować. Odnalazłam jakąś starą sarnę, upolowałam i zaniosłam do nory.
- O, wstałeś. I jak?
- Wszystko dobrze i wracając, skąd ten wilk znał twoje imię? Skąd wy się w ogóle znacie?
- Do długa historia.
- Którą mi teraz opowiesz.
- No dobrze. Nazywa się on Lazarevic i gdy miałam swoją wędrówkę, to on był moim głównym wrogiem. On również poszukiwał klucza do Shambali. Próbował mnie zabić. Gdy ja myślałam ze go zabiłam, pojawił się znowu on. I teraz próbuje znowu odszukać Shambale.
- Czekaj, co to jest Shambala?
- Miasto, które zostało wybudowane w 17 wieku.
- Czyli wszystko jasne. Nie martw się, będę cię chronić.
- Dzięki, ale już się ściemnia. Pójdźmy spać. – Przytuliłam się i zasnęłam.
Natrill? Troszkę krótkie, ale wena zniknęła xd