Nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje. Ja i Cathien... Jesteśmy parą. Tak się cieszę, moje największe marzenie się spełniło. Po tych słowach Cathien przytuliła się i położyła głowę na moim grzbiecie. Chwilę później zasnęła, a ja szepnąłem:
- Dobrych snów Cat.
Sam już miałem zasnąć, gdy nagle zauważyłem jakiegoś basiora. Podniosłem łeb, a on powiedział:
- Jestem z Ciebie dumny synu.
- Jesteś moim ojcem?
- Musisz wiedzieć bardzo ważną rzecz - mówił dalej, jakby nie słyszał mojego pytania - Od teraz masz za zadanie ją chronić.
- Przed czym?
- Przed tym, co nieuniknione.
- Powiedz, o co chodzi?
- Przepraszam synu. To moja wina, to ja to zesłałem na naszą rodzinę.
Po tych słowach zniknął. Zdziwiony tym, patrzyłem jeszcze w tamtą stronę, aż w końcu zasnąłem.
~*~
Był już poranek, od razu, gdy promienie słoneczne dostały się do jaskini, obudziłem się. Wadera też nie spała. Spojrzałem na wyjście, od razu widać było, że jest mokro. Wstałem i powiedziałem:
- Idę coś zło...upolować.
-Tylko nie mów, że idziesz złowić ryby na śniadanie.
- Może Ci posmakują - uśmiechnąłem się i wyleciałem z jaskini. Nie miałem ochoty chodzić po błocie. Gdy zobaczyłem rzekę, zacząłem lecieć w dół. Z bardzo wielką siłą wylądowałem w wodzie, co mogło przestraszyć ryby. Na szczęście nie uciekły za daleko. Złapałem kilka i wszystkie wziąłem na powierzchnie. Znów wzbiłem się w powietrze, a chwilę po tym już byłem w jaskini. Tylko że był problem, Cathien zniknęła. Odłożyłem szybko ryby i wybiegłem z jaskini. Zobaczyłem jej ślady, więc zacząłem iść w miejsce, w które one prowadzą. Kilka minut tak szedłem, gdy nagle zauważyłem waderę, jak ciągnie sarnę. Odetchnąłem z ulgą, podbiegłem do niej i pomogłem zanieść łup. Gdy doszliśmy, Cat powiedziała:
- Powinniśmy to zanieść do watahy.
- Jest już dzień, nie znajdziemy ich tak łatwo.
- Na pewno nie, jak nie będziemy mieli wystarczająco dużo sił.
- Czyli chcesz to teraz zjeść.
-Ty możesz zjeść sarnę, ja wole ryby.
- Okej - wadera dalej nie była przekonana. Ja też tego nie chciałem, ale musieliśmy to zrobić, by nabrać sił. Miejmy nadzieję, że znajdziemy watahę. Spojrzałem na waderę, widać było, że się lekko martwiła. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Nie martw się. Znajdziemy watahę i upolujemy coś innego.
Uśmiechnąłem się w stronę Cat.
Cathien?