23 czerwca 2018

Od Kesame cd. Neona

Odwzajemniłam uśmiech i przymrużyłam oczy, chroniąc je przed prześwitującymi przez liście dębu promieniami. Gdzieś wśród gałęzi ćwierkały ptaki, umilając poranek.
- Idę na zebranie - odparłam powoli. Cień rzucany przez jakiegoś skrzydlatego stworka wywołał u mnie niekontrolowany dreszcz, zadziwiając mnie. Smoki już przestały mnie nękać, a mimo tego ciało zareagowało samo. Przyśpieszony puls, niespokojny oddech. Pamięć mięśniowa?
- Chodzi o zebranie dotyczące zmiany terenów? - zapytał z charakterystyczną dla siebie uprzejmością. Uśmiechnęłam się pod nosem. Podobało mi się to, że użył wyrażenia "zmiana terenów" zamiast zwykłej ucieczki lub wygnania.
Przytaknęłam i wbiłam wzrok przed siebie. Podobał mi się także zapach kwiatów, których nazwy nawet nie znałam, ale których intensywna woń przyjemnie owiewała całą okolicę.
- Czy mógłbym towarzyszyć ci w drodze?
Lekko, teatralnie, ugięłam łapy, podrygując. Przytaknęłam i podziękowałam.
Ruszyliśmy obok siebie, lecz Neon za każdym razem, kiedy droga się zwężała, przepuszczał mnie przed sobą. Kółka u moich łap chrzęściły na żwirze, a oddech zamieniał się w ledwie widoczną parę, stykając się z zimnym, porannym powietrzem.
- Kesame - usłyszałam ciepły głos Nicolaya i od razu uśmiechnęłam się w duchu. Co bym zrobiła, gdyby nie on? - Wiesz, że nie musisz iść na to spotkanie. Nie będzie tam nic istotnego, a tylko napsujesz sobie zdrowia... Wszystko później ci przekażę.
Towarzyszący mi teraz wilk spojrzał najpierw na mnie, a potem na mojego brata. Nicolay dopiero po chwili uświadomił sobie, że Neon stoi tuż obok.
- Och, witaj - rzucił w roztargnieniu, ale nie niegrzecznie. Był po prostu zawalony różnymi sprawami, co objawiało się między innymi poprzez rozciągające się pod oczami cienie. Miałam już zaprotestować i zapewnić, że dam radę, ale mój brat uniósł łapę, uciszając mnie. Jego głos był stanowczy i trudno było mi się z nim spierać. - Nalegam. Neonie, mógłbyś ją gdzieś zabrać? Powinna przestać o tym myśleć i cieszyć się chwilowym postojem.
- Oczywiście, do usług - uśmiechnął się z wyraźną satysfakcją.
Zmarszczyłam brwi, zirytowana, że nie biorą mnie pod uwagę w tej rozmowie.
- Czy mogę wyrazić swoje zdanie? - przekrzywiłam łeb, co sprawiło, że wyglądałam chwilowo jak rozzłoszczony szczeniak. Obydwoje spojrzeli na mnie, unosząc lekko brwi. - Powinnam iść.
- Nie - odparli jednocześnie i już wiedziałam, że nie mam szans.
- Masz mi wszystko opowiedzieć - poleciłam cicho, patrząc gdzieś w punkt za nimi. Nicolay uśmiechnął się i szturchnął mnie, uważając jednak, żeby mi nie zaszkodzić.
- Obiecuję.
I poszedł. Zostałam sama z błękitnookim basiorem.

Neonie? c:

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template