hyilp |
Nic na siłę, wszystko młotkiem.
Pseudonim: Ka, ewentualnie mikrus.
Wiek: 4 lata
Płeć: Wadera
Charakter: Lukka to taka mała, pyskata menda jedna. Do każdego podskoczy, nie daruje żadnej obelgi, gębę ma niewyparzoną niczym najwaleczniejszy chihuahua. Jednak przez jej niski wzrost nikt nie bierze jej zaczepek na poważnie, za co potrafi się dąsać na cały świat. Nie lubi być wyzywana od mikrusów, to ją niebywale rani, chociaż ona chowa to pod płaszczykiem gniewu i poddenerwowania. Trudno jej radzić sobie z emocjami. Utworzyła sobie wokół siebie tak grubą skorupkę, że ani myśli wyściubiać z niej nosa. Ciężko jej mówić o ckliwych rzeczach, gdyż nie ma zaufania do obcych. Nie wiem, czy kiedykolwiek zrozumie, jak naprawdę powinna radzić sobie z emocjami; Jest jeszcze na to zbyt butna, zbyt ślepa, by zauważyć w jak wielkim bagnie siedzi.
Wygląd: Lukka wygląda, jakby ktoś ją głodził przez pierwszy rok życia, a przez drugi posłał na wycieńczający trening na wojownika Shaolin. Przez brak pokarmu jej ciało nie rozwinęło się dostatecznie, sięga przeciętnemu wilkowi do brody co najwyżej, lecz pozory mylą: Lukka wcale nie jest słabiutka i niedołężna, na jaką wygląda. Ma naprawdę silne nogi i parę w skrzydłach, które w odróżnieniu od reszty ciała są białe jak śnieg. Kędzierzawe futro jest kontrastowo szaro-granatowe, a oczy koloru nieba przed burzą.
Głos: Wysoki, lecz chrapliwy. Niektórym może się nie podobać.
Stanowisko: Strażnik dzienny
Umiejętności: Intelekt: 7 | Siła: 6 | Zwinność: 9 | Szybkość: 6 | Magia: 5 | Wzrok: 7 | Węch: 5 | Słuch: 5
Rasa: Wilk Lodu
Żywioły: Śnieg, Wiatr
Moce: Nie jest zbyt zdolną waderką, chociaż wiele ćwiczyła, by nadgonić swoich rówieśników. Potrafi zamrażać dotykiem (w granicach rozsądku, tak? Żadna z niej królowa śniegu), a powiewem skrzydeł zwiastuje rodzącą się burzę śnieżną. Kiedy się rozpędzi, ma się czasami wrażenie, jakby spod jej piór wiał siekący, lodowaty wiatr. Braki w umiejętnościach stara się nadrabiać ciętym językiem.
Rodzina: Miała bardzo liczną rodzinę, wywodzi się ze szlachetnego rodu lodokosów, żyjących pośród najmroźniejszych gór północnych. Jej ojciec - Żak Lodokos był głową tej dumnej rodziny. Żył w asyście księżnej Gasztry, matki 20-osobowego rodzeństwa (więc wybacz, ale nie wypiszę ci ich wszystkich od myślnika).
Partner: Basiory to nie jej bajka.
Potomstwo: Nie miała, nie ma i nie planuje mieć. Jest zbyt porywcza i wybuchowa, by być matką.
Historia: Wywodzi się ze szlachetnego rodu lodokosów, żyjących pośród najmroźniejszych gór północnych. Są odludkami, ale tak mnogie towarzystwo nie pozwala na samotność. Ich wieloletnia tradycja, utarte od dawna zasady i wychowanie twardą ręką wydały na świat wielu takich jak Lukka. Ich wizytówką jest chłód, powaga, opanowanie oraz duma ze swoich przodków. Mają być zwinni, silni, nieprzewidywalni, a swoim białym futrem pozostać niezauważonymi pośród tych lodowych pustkowi - co pozostałoby prawdą, gdyby na świat nie przyszła Lukka - ustrojona w ciemno-granatowe futerko. Tragedia, wstyd, zły omen? Nikt z rodziny nie miał pojęcia, dlaczego w wielopokoleniowej rodzinie, gdzie wszyscy dziedziczyli jeden kolor umaszczenia, nagle w ich rodowodzie pojawia się... to. Jednak nie uśmiercili jej. Postanowili jej żywot oddać w ręce matki natury i selekcji naturalnej. Lukka już od najmłodszych lat była traktowana surowo. Skąpiono jej mleka i ciepłego posłania, sądząc, że jak jest słabe to i tak prędzej czy później padnie. Ta pokraka była dla całej rodziny niezłym zaskoczeniem, gdyż przeżyła w takich warunkach pierwszy rok życia. Oczywiście była najgorszym szczeniakiem z miotu, nawet nie dorastała swoim silnym, wysokim braciom do pięt. Nie była tak dobra we władaniu mieczem, w magii, ani w gonitwie, ale robiła, co mogła, by nie zostać w tyle. Jeden z nich - Joal - był wyjątkiem w naśmiewaniu się z nieporadności wadery. Stał się dla niej dobrym, starszym bratem. Gdyby nie on, już dawno padłaby martwa gdzieś pod lodem. To on wyszedł z pomysłem, by jego siostrzyczka uciekła od rodziny. Wiedział, że i tak nie przeżyłaby rytuału przejścia.
Przedmioty: Ma ogromny miecz, który swoim ostrzem przywodzi na myśl tasak. Bierze go w pyszczek i rusza do boju, gdy tylko okazja pozwala.
Jaskinia: Gniazdko umościła sobie w ciasnej norze nieopodal jeziora. Wejście skrywa się pomiędzy korzeniami ogromnej wierzby płaczącej. Ze względu na podmokły teren czasami kapie jej na głowę, ale jest to do przeżycia
Właściciel: Finka