Chciałam tylko sama znaleźć wodę i co? Siedziałam z tym durniem w jakiejś dziurze. Pięknie!
Myślałam nad tym, jak mogłabym się stąd wydostać. Wspinaczka nie podziała, jest zbyt stromo, a w ogóle to ziemia by się po de mną osuwała. Skakanie też nie podziała, jest zbyt głęboko. Więc co mogę zrobić, by uwolnić się od tego kretyna? Czy los chciał, bym została z nim uwięziona? Szepnęłam do siebie:
-Za co tak mnie karacie...
-Co tak mówisz pod nosem?- był to Hermes.
-Nie gadam z kretynami. Na pewno nie z takim jak ty.
Położyłam się, miałam zamiar udawać, że śpię, by basior też to zrobił. I udało się. Wilk spał. Szybko wstała i otrzepałam się z ziemi. Weszłam na Hermesa, odczekałam chwilę i wrzasnęłam mu prosto do ucha. Basior podskoczył, a ja w porę odbiłam się od niego i złapałam krawędzi pułapki. Jakimś cudem udało mi się wyjść. Odetchnęłam z ulgą. Odwróciłam się, by spojrzeć, co wilk robi. Widok tego mnie bardzo rozśmieszył, podskakując, próbował się wydostać. Prawie mu się to udawało, ale nie był na tyle blisko by się złapać. Wybuchłam śmiechem, niestety na moje nieszczęście zsunęły mi się lekko łapy. Podtrzymywałam się tylnymi, jednak w tym momencie skoczył. Złapał się i znów spadliśmy. Tym razem wylądowaliśmy w dziwnej pozie, okropnie to wyglądało. Próbowałam zejść z basiora, ale nie mogłam, łapa mi nie pozwalała. Zalała mnie fala bólu. Przygryzłam wargę, by nie wydać z siebie dźwięku. W końcu powiedziałam:
-Brawo geniuszu. Za swoje pomysły powinieneś dostać Nobla.
Westchnęłam i nagle stało się coś jeszcze okropniejszego. Wielka kupa ziemi spadła prosto na nas. Przeklęłam pod nosem i basior też. To był mój najokropniejszy dzień w życiu. Wolałabym już siedzieć tutaj jak najdalej od basiora, niż teraz na nim leżeć i być przygnieciona wraz z nim przez dużą ilość ziemi.
Hermes? Takie mi wyszło dziwne, ale wena gdzieś sobie poszła. ;P