Leżałam na miękkim mchu, Seele poszedł po coś i miał nie długo wrócić. Gdy dowiedział się o ciąży, od razu chciał coś upolować, jednak powiedziałam mu, że nie trzeba. Teraz żałowałam tych słów, byłam strasznie głodna. Okropnie się czułam.
Leżałam i leżałam, czekałam, aż basior przyjdzie, ale doczekać się nie mogłam. W końcu wstałam i poszłam nad wodospad. Może poczuję się lepiej, jak się napije. Miałam taką nadzieję. Już w połowie drogi się zmęczyłam. Odpoczęłam chwilę, a potem znów ruszyłam. Robiło się ciemno i było coraz zimniej. Teraz tak myślę, mogłam zostać i poczekać. Przecież Seele, mógł dawno wrócić, a teraz może się martwić. Westchnęłam i powiedziałam coś pod nosem. Słońce już zaszło, dzisiaj było bardzo ciemno. Patrzyłam pod nogi, by się przypadkiem nie potknąć. Nie było to łatwe, ale dawałam sobie jakoś rade. Po kilku minutach poczułam znajomy zapach. Przyśpieszyłam trochę i nagle zobaczyłam świetliki. Muszę być blisko rzeki. One zawsze obok niej latają. Ucieszona podeszłam do wody i zaczęłam pić. Tak jak myślałam, poczułam się lepiej. Położyłam się i zasnęłam. Jednak nie na długo. Po chwili obudziłam się, miałam okropny sen. Zbliżyłam się znów do rzeki i się napiłam. Westchnęłam i spojrzałam w gwiazdy. Szkoda, że nie miałam lunety od Crystal, ale tak też nie jest źle. Znów zamykały mi się oczy. Nagle usłyszałam, jak ktoś się zbliża. Odwróciłam się, z krzaków wyszedł biały basior. Znałam go, był to Ace. Crystal mi o nim mówiła. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-Hej.
- Cześć - basior odwzajemnił uśmiech i usiadł obok mnie.
Zaczęliśmy rozmawiać. Fajnie było z kimś pogadać. Gdy zrobiło się jeszcze ciemniej, Ace wstał i powiedział:
-To ja już może pójdę.- Gdy się odwrócił i miał już zniknąć w krzakach, zaczął mnie bardzo boleć brzuch. Krzyknęłam, nigdy nie czułam czegoś gorszego. Basior podbiegł do mnie i zaczął coś mówić, jednak ja go już nie słyszałam. Od razu zemdlałam.
Obudziłam się w dziwnym miejscu. Było już jasno. Przyglądałam się uważnie wszystkiemu, byłam chyba w jaskini. Chciałam wstać, gdy nagle usłyszałam coś. Spojrzałam w stronę odgłosu. Obok mnie leżała, mała, włochata kulka. Ja urodziłam? Zdziwiona patrzyłam na szczeniaka.
Leżałam i leżałam, czekałam, aż basior przyjdzie, ale doczekać się nie mogłam. W końcu wstałam i poszłam nad wodospad. Może poczuję się lepiej, jak się napije. Miałam taką nadzieję. Już w połowie drogi się zmęczyłam. Odpoczęłam chwilę, a potem znów ruszyłam. Robiło się ciemno i było coraz zimniej. Teraz tak myślę, mogłam zostać i poczekać. Przecież Seele, mógł dawno wrócić, a teraz może się martwić. Westchnęłam i powiedziałam coś pod nosem. Słońce już zaszło, dzisiaj było bardzo ciemno. Patrzyłam pod nogi, by się przypadkiem nie potknąć. Nie było to łatwe, ale dawałam sobie jakoś rade. Po kilku minutach poczułam znajomy zapach. Przyśpieszyłam trochę i nagle zobaczyłam świetliki. Muszę być blisko rzeki. One zawsze obok niej latają. Ucieszona podeszłam do wody i zaczęłam pić. Tak jak myślałam, poczułam się lepiej. Położyłam się i zasnęłam. Jednak nie na długo. Po chwili obudziłam się, miałam okropny sen. Zbliżyłam się znów do rzeki i się napiłam. Westchnęłam i spojrzałam w gwiazdy. Szkoda, że nie miałam lunety od Crystal, ale tak też nie jest źle. Znów zamykały mi się oczy. Nagle usłyszałam, jak ktoś się zbliża. Odwróciłam się, z krzaków wyszedł biały basior. Znałam go, był to Ace. Crystal mi o nim mówiła. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-Hej.
- Cześć - basior odwzajemnił uśmiech i usiadł obok mnie.
Zaczęliśmy rozmawiać. Fajnie było z kimś pogadać. Gdy zrobiło się jeszcze ciemniej, Ace wstał i powiedział:
-To ja już może pójdę.- Gdy się odwrócił i miał już zniknąć w krzakach, zaczął mnie bardzo boleć brzuch. Krzyknęłam, nigdy nie czułam czegoś gorszego. Basior podbiegł do mnie i zaczął coś mówić, jednak ja go już nie słyszałam. Od razu zemdlałam.
~*~
Koniec.