Teraz przybrałem zupełnie inne wcielenie, inny charakter. Już nie jestem dawnym Rafaelem. Przynajmniej staram się zmienić.
Nie chciałem znowu ranić serca tej młodej waderki, która w tak młodym wieku zakręciła całym moim życiem. Nigdy bym nie przypuszczał, że to właśnie dzięki niej będę chciał zmian.
W głowie zawsze zostanie obraz namiętnej miłości, okraszonej wątkiem goryczy życia. Dwa młode serca pałające do siebie gorącym uczuciem. Nie chce by Rainbow Fire, która także zmieniła swój wygląd, czy nawet życie, musiała borykać się z kolejnym problemem.
- Przepraszam, ale chyba się nie znamy - odparłem cicho, prostując ciało. Moje oczy mnie zdradziły. Przybrały obraz smutku i zawodu. Wiedziałem, że takie posunięcie może ją zaboleć, ale robię to tylko bacząc na jej bezpieczeństwo.
- Co?! Nie rób ze mnie idiotki! - warknęła, a jej białe kły błyszczały w blasku promieni słońca. Poprawiłem białe rękawiczki i skłoniłem się nisko. Odwróciłem się i wbiegłem wgłąb lasu, zostawiając Rainbow za sobą.
Nie chce, by Rainbow Fire miała ze mną cokolwiek wspólnego.
Wiem, ile krzywdy wyrządziłem w tym małym sercu. Ona sama zapewne też nie chce mnie znać.
Znikając z pola widzenia, zwolniłem kroku. Zmęczone łapy mogły przez chwilę odpocząć po długiej podróży.
Niespodziewany, palący ból przeszył prawy bok. Upadłem na ziemię, a oczy zeszkliły się.
- Pamiętaj... - w mojej głowie rozbrzmiał niski głos. To mój Pan. Nie spodobało mu się moje zachowanie.
- Nie wiąż się z tą waderą...pożałujesz tego. Jesteś na moje rozkazy! - wrzasnął, a jego głos rozniósł się po całym moim ciele.
- Tak, rozumiem - odparłem cicho, chwytając się za pulsującą głowę.
Po chwili wszystko umilkło, a ból przeminął. Pośpiesznie wstałem i ruszyłem w dalszą drogę, nie chcąc zostać znalezionym.
Rainbow Fire? Zagadka :P