30 czerwca 2018

Od Saori cd. Arrowa

De la Pesadilla postanowiła śledzić ów wilka tuż po tym, jak poprzysięgła sobie, że odda mu za to, co jej zrobił. Wciąż obolała po kilku minutowym wiszeniu na przybitych do jej ciała strzałach, mało przyjemnie zerwała się i podążyła za zapachem basiora. Rozmyślając nad przebiegiem zemsty, w głowie Saori już kreowała się wizja tego, co zamierzała mu zrobić.
Poznawszy po zapachu, iż dogania wilka, ponownie skryła się za wysokimi krzewami i wyczekiwała postoju basiora. Po upływie paru minut, faktycznie, basior zatrzymał się przy niewielkim wodopoju na skraju lasu. Przez chwilę ogarnęła go relaksacja, lekki wiatr owiewał jego futro, a oczy pod wpływem nieprzyjemnego odczucia na gałce ocznej się przymknęły. Wadera, wpatrując się w basiora, uznała, że wygląda całkiem, całkiem — nie jest taki szpetny, jak się jej wydawało przy pierwszym spotkaniu.
Jednak coś musiało się spieprzyć. Kiedy Saori przysunęła się bliżej krzaków, na tyle blisko, by jej świecące w cieniu oczy można było dostrzec z odległości dwóch metrów, małe listki zaszeleściły, a wadera pod wpływem łaskoczącej ją roślinności poruszyła się gwałtownie. „Dampnas!” - przeklęła w myśli, kiedy spostrzegła, że wilk zorientował się o jej obecności. Odwróciwszy pysk w jej stronę, wpatrywał się w świecące, seledynowe ślepia. W końcu wstał i zaczął się zbliżać, a Saori drgnęła niespokojnie. Stresowała się? Też mi coś, od kiedy ona się czymkolwiek stresuje?
Czyżby ów basior miał na nią taki... Specyficzny wpływ?
Kiedy wilk stanął w odległości pół metra od krzaków, wydało się z niego charakterystyczne dla wilków płci męskiej gardłowe, niskie warknięcie.
– Czego chcesz? – zadał pytanie, a Saori wbrew pozorom uśmiechnęła się, szczerząc swoje pożółkłe od zeschniętej krwi zębiska, które tylko czekały na to, aby wgryźć się w czyjąś tętnicę.
Waderę omiotło wrogie spojrzenie basiora, które wywołało u niej dreszczyk na grzbiecie, gdzie i futro się trochę zjeżyło.
– Pokaż się.
Jak chciano, tak się stało. Saori niechętnie wypełzła zza cienia ciemnego krzewu i uśmiechając się półgębkiem, okrążyła wilka, który tuż po jej ujrzeniu westchnął, wyraźnie poirytowany.
– Tęskniłeś? – zarechotała, zatrzymując się tuż za nim. – Przykro mi się zrobiło, kiedy mnie tak brzydko uderzyłeś i przyczepiłeś do drzewa... – Sztucznie posmutniała, by po chwili wydąć dolną wargę.
– Naprawdę? Mnie jakoś nie było przykro... – Zmarszczył brwi, prostując się, chcąc tym zaznaczyć, że nie obawia się wadery w żaden sposób.
– Bez ciebie jest mi tak nudno... Chodź, zabawimy się...
Po wypowiedzeniu powyższych słów zaczęła zbliżać się do wilka. Ten, nie wiedząc, cóż może siedzieć w głowie wadery, zrobił krok do tyłu. Saori, będąc już prawie że przy nim, znacznie zbliżyła swój pysk do pyska basiora, przez co wstrzymał na chwilę oddech.
– To jak? Zgadzasz się? – Omiotła go zalotnym spojrzeniem, z którego mało który basior potrafił się oprzeć; pytanie, czy i ten basior mógł się postawić jej urokowi.
– Ja... – zaczął, lecz nie skończył.
– To świetnie! – Odsunęła się od niego w sekundę, a basior po kryjomu odetchnął z ulgą, co na jego szczęście uszło uwadze Saori.
– A więc... W co chcesz się „bawić”? – zapytał waderę od niechcenia, kiedy w porę do jego głowy wpadł pomysł. – Ale najpierw... Jak masz w końcu na imię? Nudzi mi się ciągłe nazywanie ciebie Żmiją.
Saori po krótkim namyśle, postanowiła się przedstawić, oczywiście licząc na to samo z drugiej strony.
– Pod warunkiem, że i ty zdradzisz mi swoje imię. – Zmrużyła oczy, jakby niepewna tego, na co się zgodziła.
– W porządku.
– Nazywam się de la Pesadilla. Saori, de la Pesadilla – Dygnęła, jak na damę przystało i odchrząknęła, wyczekując odpowiedzi.
– Red Arrow – Skinął głową, oszczędzając sobie ukłonu; wciąż był na nią zły za poprzednie spotkanie, i nie wiedzieć czemu, Saori podobała się jego złość na nią. Uwielbiała oddziaływać na emocje wilków.
– No dobra, Czerwony – Wymyśliwszy przezwisko na poczekaniu, kontynuowała. – Teraz dostaniesz klapsa za tamto – Uśmiechnęła się z dziwnym błyskiem w oku, który wzbudził niepewność w Arrowie.
– Klapsa? – Spojrzał na nią dziwnie, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
– Klapsa... – powtórzyła, poszerzając swój i tak już specyficznie wyglądający uśmiech.

Arrow? :3

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template