28 czerwca 2018

OD Nerona CD Shante

- Wiesz co... Muszę cię o coś zapytać.
- O co? - spojrzała mi prosto w oczy, badając dokładnie każdy ich punkt.
- Zastanawiałem się, kiedy nie miałem Cię przy sobie. Czemu tak bardzo chcesz znać przeszłość? - spytałem, ściskając mocniej jej łapki. Wiem, że dla Shante to wcale nie jest łatwy temat, jednak to pytanie ciągle zawracało moją głowę. Czemu moja ukochana tak bardzo chce znać swoje dawne życie? Nie wystarczy jej to co ma? Wiem, sam zapewne chciałbym poznać przeszłość, coś zmienić.
- Wiesz... - westchnęła, wtulając się mocniej w moje futro.
- Jestem tak jakby znikąd, takie mam wrażenie. Nie wiem o sobie praktycznie nic. Nie wiem, czy miałam rodzinę, po prostu nie wiem - jej oczka zeszkliły się.
- Chciałabym siebie poznać - na jej pyszczku pojawił się grymas uśmiechu, bardzo wymuszonego.
- Shante, nie płacz - pocałowałem ją, ścierając łzy z policzków.
- Nie będę poruszał już więcej tego tematu. Chce Ci tylko powiedzieć, że najważniejsi jesteśmy teraz my i nasza miłość, dobrze? - spytałem, obdarzając waderę pogodnym uśmiechem.
- Dobrze! - od razu się rozpogodziła, a jej łapki oplotły mój kark.
---PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ---

Tak długo tu byliśmy, że zastał nas wieczór. Księżyc wymienił się miejscem ze słońcem, które z gracją zniknęło za horyzontem. Niebo przykryło się aksamitną, ciemną peleryną przyozdobioną milionem świetlistych gwiazd.
Noc była ciepła i przyjemna, a lekki wiatr muskał nasze futra.
Shante usnęła obok mnie, a ja wpatrywałem się w niebo. Tak niezwykłe, magiczne. Coś, czego nie sposób wytłumaczyć.
Powoli wstałem, tak, by nie obudzić śpiącej Shante. Ostrożnie stawiałem każdy krok, by nie była w stanie mnie usłyszeć. Chciałem spędzić z nią jak najwięcej czasu, by z czystych nudów nie musiała sama gdzieś wychodzić.
Ze skórzanej, ukrytej w krzakach torby, wyciągnąłem plik starych kartek.
,,Zacznijmy grę" - taki był napis na pierwszej karteczce. Trochę jak z Piły, chociaż gra nie wymagała od Shante odcinania swoich kończyn.
Małym gwoździem przybiłem ją do najbliższego drzewa, przy okazji przywieszając tam czerwoną różę, tak na zachętę.
Moim planem było rozwieszenie kolejnych kartek, by była w stanie dotrzeć do wskazanego miejsca. przy każdej miała być róża w innym kolorze, by się nie zniechęcała.
- Zaczynamy! - szepnąłem podekscytowany, cichaczem uciekając wgłąb lasu. Shante na pewno sobie poradzi, choć ta gra wcale krótka nie jest.


Shante? Let's play the game B)

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template