Przytuliłem waderę, by się nie martwiła, a chwilę później zapytałem:
-Może spróbujemy znaleźć to miasto?
-Natrill, dopiero co znaleźliśmy watahę.
-Wiem, ale bardzo chciałbym znaleźć to miasto. Słowo te, męczy mnie odkąd o nim powiedziałaś, nie wiem czemu ale kojarzę je skądś. Naprawdę mi zależy.
-A jak nie chce go szukać?- nie wyglądała na zadowoloną.
-To sam je znajdę.- po tych słowach odszedłem od wadery. Westchnąłem i mruknąłem coś pod nosem. Czemu Cathien tak to przeszkadzało? Kiedyś chciała znaleźć Shambale, a teraz nie. Co ją zatrzymuję. Odwróciłem się i spojrzałem na waderę. Może się boi tego basiora? Pewnie nie chce uwierzyć, że ktoś taki słaby jak ja, ją obroni. Na tą myśl posmutniałem. Niestety muszę się z tym zgodzić, na ziemi jestem bezużyteczny. Spojrzałem w dal, zobaczyłem góry. Może polecę na nie? Może tam coś jest, co mi pomoże. Od razu wzbiłem się w powietrze. Nie które wilki mi się przyglądały, a inne w ogóle na mnie nie zwracały uwagi. Usłyszałem jak ktoś wymawia moje imię. Odwróciłem łeb, była to Cat, biegła za mną i krzyczała coś. Ja spojrzałem jej w oczy i po chwili znów na góry. Powiedziałem cicho:
-Obiecuję że wrócę.
Poleciałem wyżej, aż zniknąłem za chmurami. Będę silniejszy, wtedy obronie ją. Już nikt jej nie zrobi krzywdy. Na pewno nie Cat.
Cathien?