- Co jest?! Przecież potrafisz oddychać pod wodą.
- Dobre pytanie Coral, dobre pytanie... Działo się coś na powierzchni, kiedy się topiłem?
- Dziwny wybuch, ale wtedy akurat przypomniałam sobie o tobie.
- Jak miło - sarknąłem. Przesunąłem swój wzrok po piasku, na którym leżałem i zatrzymałem się na pozostałościach rysunku. - Co to?
- Moje bazgroły, nic ważnego - mówiąc to, w mgnieniu oka zamazała ogonem pozostałe linie. - Może powinniśmy udać się do Centrum? Zaniepokoił mnie ten hałas.
- Jak chcesz.
***
Przez następne godziny czułem nieprzyjemne drapanie w płucach, ale przestałem się tym przejmować, gdy dotarliśmy do bazy głównej. Wszystkie budowle płonęły, a wilki uciekały w popłochu. W mojej głowie zapaliła się mała, czerwona lampka.
- Kesame - zamruczałem pod nosem. - Coco?!
Wadera w mig znalazła się u mego boku.
- Musisz się schować, rozumiesz? Znajdź Inveth, Seele, kogokolwiek, kto ma w głowie, w tej sytuacji trochę oleju i pomoże ci się ukryć, odnaleźć, ja muszę iść do Alfy.
Po tych słowach od razu zacząłem biec, ale usłyszałem jeszcze trzy ostatnie słowa, które wypowiedziała Coral. Uważaj na siebie.
Coral? Dramatyczny zwrot akcji, ale krótko wyszło, za co przepraszam. Po wystawieniu ocen będzie lepiej. :D