- Wiem, gdzie możemy znaleźć tego wilka. – Powiedziała bardzo rozbudzonym głosem.
- Jakiego wilka? - Nie wiedziałem, o co jej chodzi, ale zanim zdążyłem zadać to pytanie, wadera pobiegła już ścieżką w stronę jeziora, przy którym spotkaliśmy się pierwszy raz.
- Niby jest nieśmiała, ale jak przychodzi co do czego, to jest zawsze na przodzie. - Uśmiechnąłem się do siebie i wyruszyłem w ślady Crystal.
Gdy zacząłem doganiać dosyć zwinną i szybką piękność, nagle przewróciła się i zaczęła pojękiwać.
Jak najszybciej podbiegłem do niej, by zobaczyć co się stało.
- Na Rishę! To nie wygląda dobrze. To nawet nie wygląda źle! To wygląda tragicznie, Cry! - Lekko spanikowałem, widząc ją, próbującą wstać z krwawiącą łapą i kością wystającą z niej.
- Auuuuuuu! - Poszkodowana aż zawyła z bólu. Wtedy wpadłem na pewien pomysł.
- Nie wstawaj, usiądź. - Postanowiłem wziąć Crystal na plecy. Przykucnąłem obok niej i wskazałem łapą na moje plecy na znak, żeby spróbowała się chwycić.
- Jesteś pewien? - Popatrzyła na mnie z lekkim zawstydzeniem. Ja uśmiechnąłem się do niej, przytakując głową. Twarz wadery trochę się zarumieniła i wdrapała się na moje plecy.
- Ale miękkie i puszyste. - Szepnęła do siebie. Chyba nie zauważyła, że swój pyszczek ma koło moich uszu, a ja mam bardzo dobry słuch. Zwróciłem swoją twarz do niej, uśmiechnąłem się i powiedziałem proste:
- Dziękuję. - Z jej brązowo-białej twarzyczki zrobił się jeden wielki odcień czerwieni i szybko próbowała ukryć to w moim puchatym futrze.
- Nic... - Tym razem nie dosłyszałem jej.
- Nic, co? - Spytałem, lekko ją drażniąc. Pomyślałem, że to może być nawet całkiem zabawne.
- NIC NIE SŁYSZAŁEŚ. - Prawie wykrzyknęła to, ale ból z łapy był silniejszy i od razu przycichła.
- Poczekaj chwilę. Zaraz dojdziemy do tego jeziora i będzie Ci lepiej. Na razie proszę cię, nic nie mów. - Wskazałem łapą na dosyć dużych rozmiarów jezioro. Wyglądało wtedy jak zwykłe jezioro, lecz to woda z niego przywróciła mnie do świata żywych po ciosie smoka.
- Dobrze, to ja może się prześpię. To futro jest takie miłe. - Coś było nie tak. To nie była Crystal, którą poznałem. Zorientowałem się, że z jej złamania nadal wypływają spore ilości krwi.
- Crystal, NIE ZASYPIAJ!! - Krzyknąłem jej do ucha, jednak ona nie reagowała.
- Słyszysz mnie? Hej! Nie zamykaj oczu! - Nic to nie pomagało. Jak najszybciej zacząłem pędzić do jeziora. Nie zważałem, czy na drodze jest kamień, czy jakiś korzeń. Obijałem się o wszystkie możliwe przeszkody, ale nadal biegłem. Na szczęście jezioro nie było daleko od nas.
- Jesteśmy na miejscu, słyszysz? - Zatrzymałem się na brzegu jeziora i chwyciłem nieprzytomną waderę, próbując przeciągnąć ją do wody.
- Ale … jak to? - Gdy zanurzyłem łapy, mojej najcenniejszej wadery w wodzie nic się nie stało. Jedynie odcienie krwi zaczęły pojawiać się w krystalicznej wodzie jeziora.
- Nie, to nie może być prawda. - Łzy zaczęły gromadzić mi się w oczach. - Nie możesz odejść! Crystal! Proszę cię! - Zacząłem rozpaczać nad powoli odchodzącą na drugą stronę waderą.
- To było głupie potknięcie. Nie mogło się to tak skończyć! Nie mogło!! - Próbowałem stworzyć jakiś leczniczy eliksir z ziół rosnących wokół jeziora, ale nie znałem żadnego przepisu. Bardzo zrozpaczony zacząłem przeklinać wszystkie bóstwa.
- Serir! Dlaczego musiałaś zabrać akurat ją! Już lepiej było wziąć mnie!! - Po chwili doszedłem do swoich zmysłów. Byłem o krok, żeby zatracić się w smutku po raz kolejny. - Na początku Szina, teraz ty. - Spoglądałem na bladą już twarz Crystal.
- Przepraszam, że nie zdążyłem dobiec tutaj na czas. - Pocałowałem waderę na pożegnanie i wtedy zdarzyło się coś, co można było nazwać cudem. Wiatr ucichł, a tafla jeziora była, jak lustro. Sekundę po tym jezioro zaczęło świecić się na wszystkie kolory tęczy. Nie widziałem, co się dzieje przez ilość łez w moich oczach. Jedyne, co mogłem zauważyć, to oślepiający błysk. Na chwilę oślepłem. Chwilę po tym wszystkim nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Na brzegu leżała Crystal, żywa Crystal. Wyglądała całkowicie normalnie. Nie miała ani jednego zadrapania i jedynie słodko spała.
- Pobudka, śpiąca królewno. - Podszedłem do niej i tak, jak wtedy, szturchnąłem ją parę razy w policzek moją łapą.
Crysiu, co ty na to?