Zamrugałam kilkakrotnie i spojrzałam na Kesame.
- To najlepsze wyjście... - bąknęła pod nosem. Westchnęłam głęboko. Nienawidziłam Loedii za to co prawdopodobnie zrobiła. Ale nie miałam dowodów, nie miałam świadków. Nie miałam niczego i mogłam ufać tylko intuicji. A jeśli... nie.
- Czy to coś zmieni? - odwróciłam wzrok. - I tak nigdy nie uda się nam zaleźć tych cholernych dowodów.
- Nie mów tak, Will. - Kesame spojrzała na mnie z wyrzutem. - Wiem, że tak nie myślisz.
- Może masz rację. - powiedziałam, po czym wlepiłam wzrok w jej oczy. - Wszystko mi jedno. Już wszytko mi jest obojętne. Ale pójdę porozmawiać z Loedią.
- Will, uwierz mi. Uda nam się odkryć prawdę. - odpowiedziała. W jej tonie usłyszałam wahanie, jakby sama nie wierzyła w to, co mówi.
- Więc chodźmy. - mruknęłam i razem z Kesame skierowałam się do jaskini Loedi. Zastałyśmy Loedię ćwiczącą zaklęcia przed jaskinią. Zaklęcia.... ZAKLĘCIA!
- Kto idzie? - zapytała, nawet nie "zaszczycając" nas spojrzeniem.
- Ja i Kesame. - odparłam lodowatym tonem, mimo iż się starała, żeby brzmiał naturalnie.
- Will? - Loedia błyskawicznie się odwróciła. Jej ogon lekko drgnął.
- Wiesz, Loedio, chciałabym z tobą porozmawiać. - uśmiechnęłam się od niechcenia. - Na początku chciałam podziękować za tamten pakunek dla szczeniąt. To był bardzo miły gest z twojej strony.
Loedia albo Kesame? Nie wiem, kim będzie ci się lepiej pisało, więc możesz sobie wybrać c: (sorry, że krótkie i drugie sorry, za gniot xd)