- Taaa...tyle czasu - zawołałam zakłopotana, obracając się na wszystkie strony. Sierra, ogarnij się.
Issue pośpiesznie usiadł na ziemi, zakładając jedną łapę na drugą. Obydwoje obserwowaliśmy się w ciszy, co chwilę spuszczając wzrok na ziemię.
- To...jak tam u Ciebie? - zaśmiałam się lekko, maltretując ostatki kępki trawy przede mną.
- Wiesz, super i tak dalej. Właśnie wracam z wędrówki - odparł, lekko się śmiejąc.
- Nie nudzi Ci się czasem? - szybko palnęłam. Co mnie wtedy podkusiło na taki pomysł, na taki głupi tekst. No nie mogę.
Issue zamyślił się, przecierając zmęczony pysk łapą.
- Chodź, no - jednym susem skoczyłam za niego i popchałam go przed siebie po ziemi. Ten patrzył na mnie zadziwiony, normalnie jakby zobaczył ducha. Kurcze, on już chyba zapomniał, jaka czasami jestem.
- Wstawaj i chodź ze mną - mruknęłam zaraz przy jego uchu. Popatrzył na mnie jednym okiem i z rozbawieniem mozolnie wstał. Ruszyłam leniwym krokiem w stronę lasu, z którego prawdopodobnie przed chwilą wrócił. No cóż, pójdzie ze mną jeszcze raz. Szliśmy obok siebie w ciszy. Basior patrzył na mnie podejrzliwie.
- No co ty, przecież nie jestem duchem - parsknęłam, przewracając oczami na widok jego zadziwionego wyrazu pyska. Po paru minutach dotarliśmy na łąkę mieniącą się kolorami żółci i zieleni. Powoli zbliżała się zima, rośliny chowały się przed nadchodzącym mrozem, by przeżyć ten trudny czas.
- Nie stęskniłeś się za mną? - spytałam z ironią, lekko uderzając go w bark. Na jego pysku pojawił się bardzo lekki uśmieszek, dający do zrozumienia, że może trochę jednak. Ciekawiło mnie, co robił przez ten cały czas. Znaczy no, pewnie siedział i majstrował, skręcał, brudził i niszczył, czyli to, co wprost uwielbia robić. Co Issue mógłby robić innego.
Issue? xD