20 listopada 2017

Od Loedii cd. Will

Wymusiłam uśmiech, jednak nie wyglądał on sztucznie. Przez lata wyćwiczyłam go perfekcyjnie, dlatego też Will wydawała się lekko zbita z tropu.
- Och, Will - podeszłam do niej i położyłam na jej łapie swoją. - Wiesz, że nie musisz dziękować.
Skrzywiła się, co odebrałam jako niezbyt udany uśmiech. Posłałam jej ciepłe spojrzenie i uśmiechnęłam się do stojącej obok Kesame. Wpatrywała się we mnie szarymi oczami, nie wierząc w prawdziwość ani jednego mojego słowa, jednak mimo to odwzajemniła gest.
Choć w głębi serca czułam narastające napięcie, byłam rozbawiona całą tą szopką. Każda z nas znała motywy drugiej, lecz i tak uśmiechałyśmy się i udawałyśmy przejęcie.
- Nie miałam zbyt dobrych relacji z bratem - zaczęłam, na co Will nieznacznie drgnęła. Nie była zbyt dobrą aktorką, ale ceniłam jej opanowanie. Wciąż nie rzuciła mi się do gardła. - jednak domyślam się, jak musi ci być ciężko. Zostałaś sama, musisz zająć się szczeniakami, których Raiden nie chciał.
Czułam, jak jej zęby zaciskają się i czerpałam z tego niewyobrażalną przyjemność. Powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem.
Poczułam mocne uderzenie, coś rzuciło mną o skałę. Syknęłam z bólu i wstałam, uśmiechając się kpiąco. Pomimo gniewu nie rzuciłam się na nią.
- No proszę, Kesame - mruknęłam, unosząc dumnie łeb - nie wiedziałam, że jesteś tak agresywna i nieodpowiedzialna.
Moja siostra, pozornie opanowana, skrywała teraz w oczach ogromne cierpienie i musiałam przenieść wzrok na chmury, by zachować kamienny wyraz pyska. Przymknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech, a potem zablokowałam kolejne uderzenie, tym razem mocniejsze, bardziej przemyślane. Przez ułamek sekundy, kiedy nasze ciała zderzyły się, skrzyżowałyśmy spojrzenia. Will chciała pomóc szarej waderze, jednak zagrodziłam jej drogę metalowymi kolcami.
- Radzę ci iść do szczeniaków, zanim stanie im się krzywda.
Spojrzała na mnie z nienawiścią, ale wiedziała, że jestem w stanie to zrobić. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z moją siostrą. Cieszyłam się, że się wycofała, jednak wciąż nie wiedziałam, dlaczego robię to wszystko. Kiedy naprzeciwko mnie została tylko Ayame, poczułam się wypruta z sił. Z jej oczu spływały łzy, a ja nagle zdałam sobie sprawę, jaka jestem samotna.
- Loedio! - krzyknęła, a ja uświadomiłam sobie, że stoimy w deszczu. Że cała jestem mokra, a łzy Kesame tak naprawdę nie były łzami. - Cholera, Loedio! Możesz mi to wszystko wyjaśnić?!
- Znów robisz z tego przedstawienie?! - krzyknęłam, choć nie musiałam. I tak by mnie usłyszała.
- Ja?! Ja robię? - jej głos cichł, zamknęła oczy, usiłując stłumić gniew. Kochałam ją, bardzo kochałam. Moja mała siostra, przylepa, która wciąż chciała, żebym ją szkoliła. Ona kochała Raidena, a ja jej go zabrałam. Tak jak matce, Will, jej szczeniakom. A mimo tego tym razem nie poczułam żadnych wyrzutów sumienia. Czyżbym przywykła?
- I tak wiesz, że ja to zrobiłam - podchodziłam do niej, z pozoru spokojnie, będąc jednak przygotowaną na wszelkie jej ataki. - Czego więc chcesz?
- Spokoju.
Uniosłam brew. To słowo zabolało, ale nie miałam zamiaru nad tym teraz myśleć.
- Spokoju dla matki, która codziennie odwiedza jego grób. Spokoju dla Will, która z tyłu głowy wciąż ma myśl, że może naprawdę nie chciał tych szczeniaków - wzięła głęboki wdech; widziałam, że chce odwrócić wzrok, nie zrobiła tego. - Spokoju dla siebie, bo nie mogę zrozumieć, dlaczego to zrobiłaś.
- Dlaczego tak bardzo to roztrząsacie? Jemu życia nie zwróci już nic. Nikt. Przepadło, Ayame.
Miała się odezwać, jednak głos ugrzązł jej w gardle, kiedy za mną pojawiła się Will. Była spokojna, zdecydowana, przyłożyła mi sztylet do szyi. Chciałam odepchnąć ją jakąkolwiek mocą, jednak ten kawałek niepozornego metalu odebrał mi całą magiczną moc. Odwróciłam powoli łeb, by spojrzeć jej w oczy, a ta pozwoliła mi na to. Była zdeterminowana, a ja po raz pierwszy od dawna poczułam, jak strach paraliżuje moje ciało.
- Will, nie - szepnęła Kesame, ale jej słowa zagłuszył deszcz.

Will?
Pozwalam na wszystko. Nie wiem, czy będę dalej nią pisać, zadecyduj.
PS. Jeśli się powtórzyłam z tymi dialogami to wybacz, ale nie za bardzo pamiętam co wcześniej pisałam... ;-;

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template