Rozejrzałem się dookoła i podszedłem bliżej zbiornika z wodą. Spojrzałem na swoje odbicie. Przez chwilę widziałem siebie, lecz po paru minutach zobaczyłem oblicze mojego ojca. Byłem tak podobny do niego.... Dlaczego on zapomniał? Zacząłem przypominać sobie o wszystkim, co się wtedy stało. Wbiłem pazury w ziemię, a moje mięśnie lekko zadrżały.
- Wszystko dobrze? - zapytała szara Kesame, wyciągając mnie z odmętów moich wspomnień. Potrząsnąłem głową, by odrzucić od siebie wszystkie myśli.
- Tak. - odpowiedziałem po chwili. - To... co teraz robimy?
- Nie wiem... odpoczywamy? - wzruszyła ramionami Kesame.Uśmiechnąłem się lekko.
- Po co odpoczywać? - powiedziałem i zacząłem biec wzdłuż rzeki.
- Czekaj na mnie! - krzyknęła rozbawiona wadera za mną. Roześmiałem się serdecznie, lecz nie przestałem biec. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem biegnącą Kesame. Jej futro delikatnie unosiło się i opadało przy każdym ruchu. Miałem spojrzeć przed siebie i nagle... BUM! Przywaliłem w drzewo. Skąd się tam wzięło.
- Oblivion! - wadera zatrzymała się obok mnie.
- Nisz mi niee jesz. - mruknąłem. To miało znaczyć "nic mi nie jest", lecz ciężko się mówi, gdy twój pysk jest wciśnięty między resztę twojego ciała a drzewo. Wstałem z ziemi i otrzepałem się. W głowie mi huczało, a nos mnie bolał. Oblizałem się. Poczułem metaliczny posmak krwi.
- To nic... - powiedziałem, oblizując nos z czerwonej cieczy.
Kesame? Sorry, że taki krótki gniot i że tak długo, ale no ten.... wiesz xd