19 listopada 2017

Od Nerona CD Shante

Musiałem odejść z watahy. Było mi okropnie ciężko myśleć, że nic nie powiem Shante. Ale chciałem tego, chciałemby zapomniała, że jestem. Wiem, zachowałem się wręcz podle ale wtedy uważałem, że to najlepsze rozwiązanie. Czemu mnie nie było? Czemu zostawiłem kogoś, kogo kocham, zupełnie samego, pozbawionego innych? Moje serce przełamało się na pół. Mój kochany kompan, przyjaciel, a jednocześnie ojciec zmarł. Samotny, w tym starym, drewnianym domu. Dowiedziałem się nagle, kiedy zobaczyłem go leżącego na ziemi. Osoba, której zawdzięczam życie. Ktoś, kto nauczył mnie zupełnie sam wszystkiego, poświęcił mi cały swój czas i energię. Jak mogłem nie widzieć, że coś jest nie tak? Jak mogłem przeoczyć jego chorobę, która wyżerała go od środka. To jest powód mojego odejścia. Ból po stracie przyjaciela był tak ogromny, że wprost zmusił mnie do ucieczki. Ucieczki od codzienności. Teraz, oprócz śmierci bliskiego, zraniłem dodatkowo Shante, mój ostatni promyk nadziei, moja ostoja. Kocham ją, nie potrafię bez niej żyć. Nie mógłbym zostać tam sam, bez niej. Dodatkowo wiedząc, że pewnie jest załamana. Nic nie zostawiłem, żadnego listu, kompletnie nic. Moje futro było mokre od słonych łez, a zaczerwienione oczy spuchły. Wyglądałem jak wrak wilka, zresztą, co się dziwić. Zerwałem się do biegu, by jak najszybciej znaleźć się w jaskini Shante. Po paru godzinach, o zmroku stanąłem przed otwartą szczeliną w skale. Położyłem się przed wejściem, nie miałem czelności wejść do jej domu. Stałem się pewnie dla niej obcą, złą postacią. Włożyłem głowę między łapy, ukrywając się przed całym światem. Usłyszałem zdenerwowane kroki, będące coraz bliżej mnie. Poczułem ciepły oddech wadery, a jej łza spadła na moje ucho.
- Jak mogłeś?! - krzyknęła, rzucając pod moje łapy wymiętą, mokrą kartkę.
Shante.
,,Zapewne to czytasz. Chce, byś wiedziała. Nigdy nie chciałem, żebyś mnie poznawała. Musiałem odejść. Miłość, którą żywiłem do ciebie, była niestety kłamstwem, bo chciałem, byś nabyła wartości. Teraz muszę odejść. Wiem, że zapewne jak się spotkamy, to mnie zabijesz, dlatego nie mam zamiaru wracać.
Wybacz.
Neron.,,
Niemożliwe! Nie napisałem do Shante żadnego listu, przecież to totalne kłamstwo. Kto mógł jej coś takiego zrobić, kto mógł nam tak zepsuć więź.
- Posłuchaj - wziąłem list.
- Nie napisałem tego, to kłamstwa. Kocham Cię, nic tego nie zmieni! - powiedziałem, wpatrując się w jej smutne oczy.
- Zamilcz! - krzyknęła, wyrwała list z mojej łapy i potargała go.
- Nie, Shante, proszę... - szepnąłem, a moje oczy zaszły łzami. Na jej pysku nie było zrozumienia, była złość, wściekłość.

Shante? Przepraszam

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template