6 listopada 2017

OD Shante "The last light"

Odkąd pokłóciłam się z Neronem, nie widziałam go na oczy. Czy ja... Nie, nie mogłam... A jeśli...? Nie, to jakaś kpina, nie mógł on.
Pobiegłam do jego jaskini, ale go tam nie było.
- Neron...? - rozglądałam się, a duchy spojrzały na mnie, przecząc. Opuściłam uszy. Nie, to nie możliwe... On by mnie nie zostawił! Weszłam do jaskini, rozglądając się. Jedynie co zobaczyłam, to list. Podniosłam go, zaczynając czytać.

Shante.
Zapewne to czytasz. Chce byś wiedziała. Nigdy nie chciałem, żebyś mnie poznawała. Musiałem odejść. Miłość, którą żywiłem do ciebie była niestety kłamstwem, bo chciałem, byś nabyła wartości. Teraz muszę odejść. Wiem, że zapewne jak się spotkamy, to mnie zabijesz, dlatego nie mam zamiaru wracać.
Wybacz.

Neron.

 Moje oczy zaczęły się szklić, a ja poczułam jakby ból w klatce piersiowej. Zacisnęłam oczy, przypominając sobie wszystko, co z nim przeżyłam... Radość, szczęście. Moment, kiedy mi pokazał inny świat, lepszy, szczęśliwszy... Kiedy mi pokazał miłość. A teraz...? To wszystko okazuje się kłamstwem...
- Och tak, Shante... Nie zawsze każda miłość ma szczęśliwe zakończenie... - Obok mnie stanęła cienista postać - Miłość, okrutna, ukazująca tylko jedno z oblicz, zakrywając ból, które kryje się w jednym z serc. Twoich serc. Oddałaś mu wszystko. Swoje dobro, sekrety... A co on dał ci w zamian? Ucieczkę.
Słowa cienia, wbiły się we mnie, niczym najpotężniejszy cios, jaki kiedykolwiek mogłam dostać. Skuliłam się, roniąc wiele łez. Bardzo wiele... Zbyt wiele jak dla jednej istoty. Duchy odpędziły pokusę, a ja padłam na ziemię, wciąż czując, jak coś mnie rozrywa od środka...Wbiłam pazury w ziemię, czując każde cierpienie z tamtych chwil... Zawyłam wściekle do księżyca...
Ukazując lekki, cudny uśmiech zgrozy i przerażenia dla każdego, kto by go zobaczył. Moje białe kolory traciły powoli swoje jaskrawe spojrzenie, zmieniając się w czarne kolory.

Kochałam go... Kochałam go bezgranicznie. Byłam gotowa poświęcić dla niego wszystko.. A on...

Już nigdy się nie zakocham. Już nigdy nie otworzę się do kogokolwiek. Miłość niszczy, rani, jest ukrytym bólem, który unicestwia wszystko, co miało się w sobie, od środka...
W tym momencie ujrzałam dziwne światła. Otworzyłam oczy, a wokół mnie latały duchy. Szybko odzyskałam kolory. Jeden z duchów do mnie podszedł, przytulił, tak samo jak reszta. Wtuliłam się w nich. Byli moim jedymym światłem... Jedynymi istotami, które mnie kochały jak członka rodziny. Nie są tylko duchami.
Są moim ostatnim światłem pośród tej puszczy grozy i samotności.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template