Po opuszczeniu jaskini przez Naxeta, zostałam sama. Towarzyszyło mi jedynie chłodne, wieczorne powietrze dochodzące z dworu. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z pyska. Przymknęłam oczy, a naprzeciw mnie pojawił się atokirina', który po chwili zaczął się zmniejszać, dzieląc na dwie części. Każdy odrębny atokirina' począł powtórzyć czynność swego poprzednika, aż pole wokół nich wypełniło się seledynowym blaskiem. Atokirina' zawirowały, tworząc holograficzną kopię moich wspomnień za czasów zamieszkiwania Pandory. Uśmiechnęłam się drżącymi wargami, wpatrując się w smutnym uśmiechu w realistyczną, majestatyczną faunę i florę oraz zwierzynę obumarłej planety. Na widok Palulukana, uśmiechnęłam się pod nosem, wspominając wszystkie miłe chwile spędzone z nim, z Näijlą. Był on jedynym zwierzęciem, które tak naprawdę potrafiło porozumiewać się ze mną w ojczystym języku, w języku Na'vi. 'Eylan, czyli przyjaciel. Nim był właśnie Näijla. Moim 'eylan.
− Hej, Pandorka, chciałem zapytać... − do jaskini wszedł gość. Po głosie poznałam, iż był to Naxet. − Czy.. Ech... Co to..? − przystanął, usiadł na ziemi i przekręcił łeb.
− To? To, mój drogi Naxecie, są atokirina' − odpowiedziałam, a jeden z nich opadł na mój nos.
− Masz to na nosie... − powiedział i podszedł do mnie, chcąc strzepnąć nasionko, na co gwałtownie się odsunęłam.
− Nie! − uniosłam ton, a holografia uległa rozpadowi. Atokirina' zaczęły wirować, osiadając na mym ciele. - To nasiona świętego drzewa, Naxecie... - szepnęłam, marszcząc lekko brwi. Nie wiedziałam, co to za uczucie, ale czułam mrowienie w łapach.
− Okej, spokojnie, przecież nic nie zrobiłem! − uniósł łapy w geście obronnym, przyglądając się z ciekawością nasionkom.
Przez chwilę panowała cisza, podczas której słychać było tylko nasze oddechy. Atokirina' w ciągu dalszym nie zeszło z mego nosa, co zaczynało mnie łaskotać. Miałam ochotę „kichnąć”, lecz się powstrzymałam. Spojrzałam w oczy Naxeta.
− Przybyłeś w zamierzonym celu, czyż nie? Raczysz kontynuować swą wypowiedź, proszę − spuściłam lekko łeb, dając dojść do głosu basiorowi. Naxet wziął głęboki wdech i zaczął mówić...
Naxecie?