25 listopada 2017

Od Taiyō cd. Alpina

To miejsce jest piękne. Niewątpliwie jest też magiczne.
Zapatrzyłam się na drzewa - cudne, powykręcane wiśnie o srebrno-różowych płatkach... Zupełnie jak w domu. Wiśniowy sad. Spadające wiśniowe płatki. Wiśniowa kraina...
Raj. Istny raj.
Obecność obcej osoby zauważyłam dopiero po klilku minutach. Obróciłam głowę w bok, gdy nagle...
- Och!
Obok mnie stał smukły, jasny basior. Na jego białym futrze widniały gdzieniegdzie czarne plamki. Oczy, tajemniczo wpatrzone w dal, odbijały ostatnie promienie słońca.
- Wybacz, czyżbym cię w jakiś sposób przestraszył? - usłyszałam jego spokojny, zmęczony głos.
- N-nie, raczej zaszokowałeś.
Wilk opuścił łeb, najwidoczniej tak jak ja wracając ze świata marzeń, do brutalnej rzeczywistości. Odwrócił głowę w moją stronę, lecz wciąż milczał. Spostrzegłam strużkę krwi cieknącą mu po nodze. Musiał się mocno skaleczyć.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz na przygnębionego. - spojrzałam na jego ranną kończynę. - Twoja łapa..
- Nie wybacz, na chwilę odpłynąłem. To tylko małe draśnięcie - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech. Tak, kogoś mi przypominał... Tak bardzo. Oracle. Tak wiele bliskich osób utraciłam...
Zanosiło się na to, że znowu się rozmarzę, więc szybko zajęłam się obecnym problemem.
- Małe, nie małe, trzeba je opatrzeć. Mam jaskinię niedaleko - w jego oczach widziałam sprzeciw. Jak z dziećmi. - Chodźmy - ruszyłam, nie czekając na jego reakcję. Tak jak myślałam, basior rzucił ostatnie spojrzenie na ten niewyobrażalnie piękny skarb natury, po czym ruszył za mną. Niektóre sztuczki działają na każdego.

***

Zaparzyłam herbatę owocową. Basior zarzekał się, że opatrzy sobie łapę sam i wciąż pytał o dziwaczne rośliny, których do tego potrzebował. Całe szczęście, mam naprawdę sporą apteczkę.
- Ale jest na stanie tylko jeden rodzaj bandaży - zaznaczyłam.
Wreszcie z zabandażowaną łapą usiadł na przeciwko mnie na pufie i skosztował herbaty.
- Przypominasz trupa - zauważyłam.
- I podobnie się czuję - westchnął.
Jamę oświetlała pomarańczowa łuna ognia palącego się w kominku.
Znów pomyślałam o domu. O Kraju Zachodzącego Słońca. O czerwonym słońcu, ziemi, drzewach i o czarnym Asud Monsucie. O tym... Tym wszystkim, o czym wolałam nie myśleć.
Nagle w ślepiach basiora błysnęła jakaś zawziętość.
Podniósł się i oznajmnił:
- Cóż, ja już muszę iść.
Spojrzałam na niego zaskoczona. W źrenicach wilka tańczyły płomyki z mojego kominka, co sprawiało, że wyglądał na jeszcze bardziej stanowczego.
- No... dobrze - zamrugałam kilkakrotnie.
On stanął w progu, żeby grzecznie się pożegnać.
- To do widzenia.
- Do widzenia.
Najwyraźniej stał o sekundę za długo, bo nagle podjęłam zgoła inną decyzję niż powrót w głąb mieszkanka i zmywanie filiżanek. Błyszkawicznie doskoczyłam do pieca i zalałam płomienie wodą. Raptownie zrobiło się ciemno. Już byłam z powrotem przy wyjściu.
- Na co czekasz? - pchnęłam basiora i wyszliśmy na dwór.
Była jesień. Noce robiły się już zimniejsze. Nasze oddechy zmieniły się w małe obłoczki.
- Nie przedstawiłam się - uraczyłam wilka uśmiechem. - Jestem Taiyō Dihibatan, Córka Czerwonego Słońca.
Podał mi zdrową łapę.
- Alpin. Coś się stało? - zmarszczył brwi (ja akurat widziałam jego mimikę doskonale przez jasne futro) - Ta nagła ewakuacja i w ogóle?
- Chyba tak - odpowiedziałam, lecz myśląc raczej o jego dziwnym zachowaniu. - Wyglądasz jakby stanowczo coś się stało.
Popatrzył na mnie ostro.
- Czemu cię to tak obchodzi?
- Wiesz, że za tydzień jest pełnia?
Wyglądał na wstrząśniętego.
- Tak, właśnie, za tydzień jest Czarna Pełnia. A ty kombinujesz coś tuż przed. To nie jest podejrzane?
Westchnął.
- Niczego nie chcę od tej całej ,,Czarnej Pełni".
Utworzyłam niewielką kulę słonecznego światła.
- Wybacz, musiałam wiedzieć. Po prostu... w moim plemieniu uważało się na tę noc. Pewnie taki przesąd - uśmiechnęłam się.
Zaległa cisza.
- To idziemy?
- Ale dokąd ty chcesz iść?
- Nie wiem. Z tobą. To ty miałeś zamiar się gdzieś udać.

< Alpin? Nie wiedziałam o czym pisać cx >

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template