Niesamowite – wymamrotała sama do siebie. Grube korzenie ciągnęły się i wyginały w najróżniejsze strony, obrośnięte przez mech i pożółkniałą trawę, tworząc niewielkie korytarze.
Oparła się ostrożnie o nagrzany pień jednego z potężniejszych klonów, po czym nabrała głęboki oddech. „Czuć woń wolności, dawno nie czułam się tak błogo” przymknęła oczy i dała się prowadzić melodii granej przez ptaki... Kiedy nagle spokój zachwiał dobiegający z pobliża szelest. Muisti zerwała się gwałtownie, naprawdę dużo czasu minęło od kiedy ostatni raz miała styczność z innym wilkiem, a tymczasem przed nią ukazała się sylwetka nieznajomego, potężnego osobnika. Jej zestresowane serce biło w pośpiechu, kiedy ona sama starała się uchować trzeźwość umysłu. Wyprostowała się dumnie i z opanowaniem spytała:
Kim jesteś? - ton jej głosu lekko drżał. Jednak cóż było się jej dziwić, skoro od tylu lat nie rozmawiała z nikim obcym. Jej pewny siebie wzrok błądził w oczach stojącego naprzeciwko samca, sprawiając, że oddech lekko przyspieszał, a po kręgosłupie przechodziły delikatne dreszcze. Wbijając pazury w twardą ziemię, usiłowała ukryć nieśmiałość, jednak cisza, która panowała przez tę krótką chwilę, dłużyła się niemiłosiernie...
Ryouu?