20 listopada 2017

OD Shante, Elsey CD Neron [+ 16]

Patrzyłam na niego wściekła z łzami. Po tym wszystkim zaczyna mnie kłamać, że nie on to napisał?! Wbiłam na chwilę pazury w ziemię, patrząc na niego morderczym wzrokiem.
- Shante...
- PRZEZ TE MIESIĄCE... ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ, CO PRZEŻYWAŁAM?! NIE - na moich ogonach zrobiły się płomienne kule - Zostawiłeś mnie... W tak okrutny sposób... Myślisz, że ci wybaczę!?
- Shante...
- ODEJDŹ STĄD! - moje zęby gwałtownie się zaostrzyły, a Neron w końcu odbiegł. Wbiłam pazury ponownie z ziemię, a ciemność znowu stanęła obok mnie. Oplotła mnie jak swoją córkę.
- Dobrze... Bardzo dobrze... - okrążyła mnie, przyglądając się mi - twoja wściekłość, smutek, żal...Ah, ten piękny smak negatywnych uczuć...
- Czego chcesz, Elsey? - spojrzałam na nią kątem oka, a moje oczy zmieniły kolor na fioletowy.
- Chce ci pokazać, czego potrzebujesz.
- Czyli...?
- Chce pokazać światu, że można go uczynić mocniejszym, lepszym, pięknym - stanęła prze de mną.
- Jak? - spojrzałam na nią z nadzieją - chce ci pomóc.
- Serce boli, nikt nie stroni. Od niewoli własnych gonitw. Wybór trwa. Zniszczyć zło, wstrzymać głód Kiedyś znów, zaczną bunt. Chcę w naszym świecie zmian. Lecz nie liczy się mój głos. W mym imieniu zrób więc coś. Cały naród trzyma sztamę z ślepym prawem, złamać ramę. Przyszedł czas. - podniosła mój pysk, uśmiechając się złowieszczo. Zamknęłam oczy, biorąc głęboki wdech.
- Życie bawi, wciąż gra nami... I z oddali, brać garściami. Broni nam. - z mojego pyska, wydał się krwiożerczy uśmiech - Chcę w naszym świecie zmian. Lecz nie liczy się mój głos. W mym imieniu zrób więc coś...
- HAHAHAHA! - w tym momencie Elsey zmieniła się w cień, okrążając mnie.
- Lecz nie liczy się mój głos... - zamknęłam, pozwalając cieniowi zrobić ze mną, co chce. Przydusiła mnie, raniąc moje ciało. Duchy patrzyły na mnie przerażone, szybko uciekając. Zaczęłam się drzeć z bólu, a ogony splotły się w jedną część. Z ziemi wyszły cieniste ostrza, które mnie przebiły na wylot. Zaczęłam krwawić z pyska.
- WYSTARCZY! DOŚĆ! - warknęłam, a ja padłam na ziemię, ledwo żywa. Słyszałam w głowie śmiech... Mroczny śmiech... Podniosłam się, widząc inne kolory, posturę ciała... Co się ze mną stało?
- Tak... W końcu.
- C-Coś ty zrobiła...? - spojrzałam na swoje łapy - nie tego chciałam!
- Chciałaś zabić Nerona, czyż nie? Chcesz zapisać historię od nowa, czyż nie? Umożliwiam ci to...
- Czyli CO?
- Ukazałam twoje mroczne oblicze... A teraz... - mrugnęłam, a moje oczy stały się fioletowe - skończ to, co zaczęłaś. Zyskaj jego krew, a wezwę kogoś, kto nam pomoże...
-
Tak, pani... - zmieniłam się w cień, stając na półce skalnej. Spojrzałam na watahę, zmieniając się na fizyczną formę.
- Już jutro... Cały świat...
- Padnie przed nami. Tak!
- Nikt nie zazna cierpienia... Nikt nie będzie się bać.
- Tak Shante...
- Zabiję każdego, kto stanie mi na drodze, kto mi przeszkodzi przed osiągnięciem celu. - w tym momencie nastała noc, a ja byłam gotowa zrobić wszystko. Byłam gotowa zabić, torturować, tylko po to, by uzyskać spokój w swoim sercu.




*Elsey*

Naiwna dziewczyna... Jak zawsze miłość jest najlepszym lekiem na opętanie czyjegoś ciała... Oby jej charakter nie wymieszał się zbyt mocno z moim.
Powiedziałam do siebie zadowolona i pobiegłam do lasu, gdy ta oddała mi kontrolę nad ciałem. Przecięłam swoją łapę, rysując znak na ziemi, a prze de mną, ukazał się mój władca. Mój pan. Czarny.
- Masz wieści, Elsey?
- Udało mi się zyskać odpowiednie ciało do działań, władco - ukłoniłam się - już wkrótce, będziemy mogli zapanować nad tym prymitywnym światem. Nad wszystkimi wilkami i dobrymi duszami.
- Doskonale. Co musisz jeszcze zrobić, byś miała całkowitą kontrolę?
- Shante jest naiwniejsza niż mi się wydawało. Jedynie, co muszę zrobić, to zabić kogoś, kto złamał jej serce.
- Aha... Zgaduję, że to ty roznieciłaś ogień goryczy.
- Ależ oczywiście. Cierpliwości Panie. - Cień zniknął, a ja pobiegłam do jaskini mojego jakże uroczego partnera, któremu bym chętnie skręciła kark! Zmieniłam się w cień, wpadając do jego jaskini. Leżał. Biedny, załamany, nie wiedzący co zrobić ze swoim nędznym życiem bez takiej naiwności... Podniosłam go i rzuciłam o ścianę, przygniatają go do ściany.
- Kim ty...! - nie dokończył, bo zaczęłam go dusić. Byłam gotowa... Byłam gotowa na...
Neron! Przestań! Haha...
Głupie wspomnienia. Neron patrzył na mnie wściekły i przerażony, a mój wzrok zluźniał, czując miłość Shante do tego osobnika. Czułam, jak powoli ustępuje.
- ... Shante...?
Warknęłam na niego i pobiegłam do lasu. Ledwo co trzymałam się na nogach, obijałam się o drzewa, kamienie, obcierając się. Gdy byłam na środku, tam, oddałam jej ciało. Kurwa... Głupia dziewucha, wciąż wierzy.

*********

Następnego dnia, obudziłam się niczego nieświadoma, w środku lasu.
- Gdzie ja jestem...? - spojrzałam na siebie, znowu mając trzy ogony i białe futro - Elsey!
- Cierpliwości moja droga... Musisz się przygotować.
- NA CO?!
- Na wojnę. 
- ELSEY, CO JA TU ROBIĘ!? TŁUMACZ SIĘ!
- Spokojnie. Pamiętaj, kto tutaj jest twoim oparciem - prze de mną ukazał się cień. Był połączony ze mną jakąś nicią, która teraz była widoczna - Sprawy się... Skomplikowały.
- Co masz na myśli?
- Nadal się boisz...
- Czego?! - warknęłam. W tym momencie Elsey weszła w moje ciało, a ja poczułam tą samą negatywną energię, co wcześniej. Wściekłość, nienawiść do wszystkiego, a także chęć zemsty.
- Shante? SHANTE! - usłyszałam głos Nerona, który natychmiast do mnie podbiegł - nic ci nie jest?! Jesteś cała poobijana i--
- ILE RAZY MAM CI TŁUMACZYĆ!? - warknęłam na niego, ukazując swoje ostrzejsze kły niż zawsze - NIE CHCE MIEĆ Z TOBĄ NIC WSPÓLNEGO!
- Dobrze, Shante... Pokaż, jak go nienawidzisz!
- Shante, proszę POSŁUCHAJ MNIE! - Neron nadal nalegał.
- Oh proszę, księciuniowi się zachciało na przeprosiny?! Sorry KOCHANY, ale trochę za późno!
- Shante, przes-- - przerwałam mu, uderzając go w pysk z liścia. Ten spojrzał na mnie przerażony i załamany - Shante, to nie jesteś ty...
- ZAMKNIJ SIĘ, BO ZNOWU CI PRZYJEBIE! - moje oczy stały się fioletowe, a wokół mnie powstawał cień. Neron oklapł uszy, a duchy stanęły pomiędzy mną, a nim. Warknęłam, odsuwając się od nich. Powróciłam do swoich barw i zmieniłam się w cień, idąc do swojej jaskini.

Neron? Nikt nie powiedział, że będzie łatwo :3
(Wszelkie informacje o Elsey będą ukazane w formularzu Shante ^^)


Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template