- Ace? - Basior przerwał marsz i spojrzał na mnie pytająco.
- Tak?
- Ja czasem w snach słyszę słowo, wypowiadane spokojnym głosem, - Jinamizi. To faktycznie może być... Ale kraina snów? W sensie to jakaś planeta, galaktyka? -
- Ehh, no dobrze musimy się streszczać, ale Ci powiem. Jinamizi jest na ogół legendą. Nazywa się ona Śmierć Nasenna. - Nie spodobało mi się fakt, że jest to związane ze śmiercią. - Raz na parę setek lat pojawia się wilk, który ma moc panowania nad snem, który ma akurat być podwładnym tego czegoś, tak mówi legenda. - Skinęłam głowo twierdząco. - Taki wilk od urodzenia ma za każdym położeniem się spać sny. Różne, ciekawe, miłe, straszne, chore, normalne i tak dalej. Różne rodzaje innym słowem. Gdy przekroczy jakiś tam wiek, nie wiem dokładnie jaki, to właśnie wtedy potwór zaczyna nim sterować i jeść.
- Jest takim jakby ... Pasożytem? - Przerwałam.
- Niestety tak.
Byłam wystraszona. Jak to możliwe? Teraz będę zabijać?
- Ace, słyszałam, że potrafisz przewidzieć przyszłość. W zasadzie to nie wiem, czy o tobie była mowa... Potrafisz to zrobić?
Wilk westchnął.
- Aimer, nie mamy czasu na takie ...
- Chcę wiedzieć co się ze mną stanie. - Przerwałam mu. On pokręcił głową. - Błagam Cię... - Wyszeptałam, załamanym głosem.
Ace?