- Ej, wszystko w porządku? - zapytałam nieśmiało.
Wilk nie odpowiedział. Zaczął się bujać z nogi na nogę, po czym jedną z łap postawił do tyłu.
- Ej chłopie - zwróciłam się do wilka. Podejrzewałam że był płci męskiej, więc zwróciłam się do niego tak, a nie inaczej.
- Odsuń się, tam jest przepaść...- podeszłam bliżej. Przyjrzałam mu się dokładnie. Oczy miał czerwone, sierść karmelowo-złotą, a łapy potężne i silne. Na łopatce miał wytatuowamy znak. Nie wiem co on znaczył, lecz bardzo przykuł mą uwagę.
Zauważyłam krople krwi spływające po jego łbie. Wilk znów zachwiał się, i postawił łapę za daleko. Omsknęła mu się, i poleciał w dół. Jeszcze złapał się łapami skały i wisiał tam przez chwilę.
- O kurde. Czekaj tam!- spojrzałam na dół. Rzeka! Wpadłam na bardzo zły pomysł, ale cóż. Zamknęłam oczy wizięłam rozbieg i skoczyłam.
W locie złapałam nowo poznanego wilka i wpadłam z nim do wody.
Basior stracił przytomność.
Złapałam go za kark i popłynęłam do lądu. Wyrzuciłam go na brzeg.
Hermes?