- Dziękuję. - szepnęła.
- Nie ma za co, Core. - powiedziałem cicho. Parę minut jeszcze siedzieliśmy razem, obserwując zachód słońca, po czym pożegnałem się i poszedłem do domu.
*następnego dnia*
Dziś urodziny Core. Muszę odebrać ten kamień od jubilera. Mam nadzieję, że przerobił go na coś pięknego dla niej. Jak najszybciej pobiegłem do niego i wziąłem prezent dla Corners. Wróciłem do jaskini.
- Nie mogę się spóźnić... - powiedziałem do ciebie.
- Na co? - usłyszałem czyiś głos. Obróciłem się i zobaczyłem moją kochaną siostrę Rize.
- O, to ty, Rize. - powiedziałem, po czym podszedłem do niej i objąłem skrzydłem.
- To gdzie się wybierasz? - zapytała.
- Na urodziny Corners.
- No to idź, nie możesz się przecież spóźnić. - wadera uśmiechnęła się i wyszła z jaskini. Muszę kiedyś spędzić z nią i Hide więcej czasu. Wziąłem prezent, wybiegłem z jaskini i wzbiłem się w powietrze. Wzbiłem się ponad chmury i szybowałem przed siebie. Gdy lekko zniżyłem lot, mogłem obserwować jak drzewa poruszane przez wiatr falują, jak trawy na łąkach zmieniają się w zielone morze. Wdychałem chłodne powietrze, cieszyłem się wiatrem. Po chwili dotarłem na miejsce. Zobaczyłem matkę Corners, jej ojca, brata i paru innych gości. Na ziemi zobaczyłem pare odcisków łap Aidena. Wylądowałem przed Corners.
- Wszystkiego najlepszego, Core. - uśmiechnąłem się i wręczyłem jej prezent.
Corners? Sto lat, sto lat! A co było w prezencie to już ty napiszesz :p