Przyglądałem się waderze z uśmiechem. Rozbawiła mnie jej szczerość połączona z pewnym zakłopotaniem. Co prawda, czułem nieodpartą potrzebę doczepienia się do jej umorusanego wizerunku, ale tak naprawdę nie widziałem w tym żadnego problemu. Wręcz przeciwnie, fascynowały mnie istoty z pasją bądź zdolnościami, których nie dane mi było poznać. Natomiast durne żarciki to już część mojej natury, cóż poradzić.
- Pająki bojowe? Interesujące. Napotkałem na swej drodze jedną watahę, która posiada wiedzę na temat zaawansowanej mechaniki. Wydawali mi się całkiem... jakby to powiedzieć... zamknięci w sobie. Niechętnie prezentowali swoje dzieła - mówiłem, a wilczyca w komiczny sposób próbowała jednocześnie wykazywać zainteresowanie moimi słowami i oczyszczać łapą smar. - Ty jednak zdajesz się bardziej otwarta. No już, daj spokój z tym. Wyczyścisz to przy rzece.
- Co...? Och. No tak - przytaknęła, z lekką irytacją pocierając łapą o trawę. - To jak, idziemy na polowanie? - zapytała z dużą dozą optymizmu, być może nieco wymuszonego.
Ja jednak nie byłem skupiony na jej zakłopotaniu, czy też fakcie zabrudzenia sierści. Interesowały mnie jej oczy. Były... inne. Czy to w ogóle mogły być oczy typowego wilka? Chociaż słońce jeszcze nie zaszło, stałem na tyle blisko niej, by dostrzegać ten fenomen. Nie posiadała źrenic ani tęczówek, zaś na powłoce jej białej przewijały się w błyskawicznym tempie ciągi cyfr.
- Hm? Coś nie tak? - zapytała mnie po chwili ciszy.
- Nie, skąd - zaprzeczyłem, otrząsając się z zamyślenia, co skrywa ta wadera. - A więc nazywasz się Sinustria... Dobrze. Droga Sinustrio, w związku z twoim opóźnionym przybyciem, jestem zmuszony upewnić się, czy wiesz.
- O czym? - W jej odruchach dało się zauważyć pewien niepokój, jakby próbowała sobie od razu przypomnieć coś, o czym zapomniała.
- Niczym szczególnym. Nam przypada polowanie po zmroku. Jestem bezużyteczny za dnia - wytłumaczyłem z rozbrajającym spokojem.
- To... jakaś choroba? - zdziwiła się.
- Nie, to kalectwo - przyznałem szczerze. - Urodziłem się w miejscu pozbawionym podstawowych żywiołów, w tym światła. Moje zmysły są bardzo słabe, bo w Sercu Mroku nie były mi potrzebne. W ciemnościach łączę się z mrokiem i wyczuwam wszystko lepiej od klasycznego zwiadowcy. Niestety, w świetle moje zdolności są ograniczone. To wszystko.
- Czemu od razu kalectwo? Skoro w nocy masz wyostrzone zmysły, to chyba nawet lepiej. Nie braknie ci pracy, bo większość wilków woli w nocy spać.
- Tak, to prawda - przyznałem rozbawiony. - A jak jest z tobą? Bo widzisz, wygląda na to, że jesteś na mnie skazana.
- Bywało gorzej - jęknęła z teatralną udręką. - Słuchaj, Vici. Bo tak ci na imię, prawda...? No. Niedługo i tak zrobi się ciemno, a ja... to znaczy, troszkę mi się spieszy dokończyć coś, pracę...
- No chyba nie zamierzasz teraz zrezygnować z polowania? - upewniłem się, ciekawy, co jej chodzi po głowie.
- Nie, skądże! Po prostu pomyślałam, że pójdziesz za mną na tereny Gondolinu. Zanim tam dotrzemy, słońce powinno już zachodzić.
- Wewnątrz lasu cień jest równie gęsty, co korony drzew. To dobry pomysł. Zatem nie marnujmy czasu.
Jak ustaliliśmy, tak zrobiliśmy. I faktycznie, zbliżając się do określonego obszaru, odkryłem, że jestem w stanie używać tętna mroku. Zadowolony, natychmiast rozszerzyłem granice percepcji na dość spory obszar, poszukując zwierzyny i upewniając się, czy w okolicy nie ma żadnych smoków. Mimochodem, posiadając już pełnię zmysłów, skupiłem się także na waderze stojącej przede mną. Zamurowało mnie.
- Czekaj... - zacząłem, kiedy ciemność, opatulająca Sinustrię, ujawniła mi coś... specyficznego. - Czy ty jesteś robotem?
Wilczyca zatrzymała się i obróciła do mnie, podczas kiedy ja próbowałem oderwać od niej zmysły, ukazujące mi chłód metalu, stukanie mechanicznych części, czy ostrość trybików.
- Nie chcę, żebyś mnie zrozumiała źle... Po prostu nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś takiego. A moje zmysły nie ułatwiają mi zignorowania tego, jeśli wolałabyś, bym właśnie tak postąpił. Właśnie zobaczyłem mechanizm twojej łapy! - orzekłem z zaskoczeniem, potrząsając głową i starając się wyrzucić atencję tętna mroku gdzieś w las. - Wybacz, nigdy nie byłem w sytuacji, w której zmuszałbym moce do nie ingerowania w kogoś stojącego przede mną. Zaraz powinienem to ogarnąć.
<Sinustria?>