16 lutego 2018

Od Antilii cd Toxikity

- Prosiłam cię, żebyś tam nie chodził - byłam zła na obydwoje. Myślałam, że Toxikita wykaże się większą inteligencją i od razu zaciągnie szczeniaka za ucho do mnie. - Dobrze wiesz, że groby mogą zostać zabezpieczone specjalnymi zaklęciami ochronnymi, które mogą odstraszyć intruzów, stosując iluzje czy omamy wywołane przez trujące opary… - w tym czasie szukałam specjalnych przyrządów, które pomogłyby mi ocenić, co zostało użyte. W końcu znalazłam mały nożyk, ceramiczną miseczkę oraz kilka szczypt specjalnego zioła i maść na małe rany. Poprosiłam, aby Ayoko wystawił przednią łapę. Delikatnie nacięłam skórę. Mały zaskuczał i z przerażeniem patrzył na strużkę krwi, ale nic nie mówił. Podstawiłam naczynie pod zranioną nogę. Gdy dno zostało zapełnione, odstawiłam je na bok i nasmarowałam nacięcie specjalną maścią. Krew natychmiast przestała ciekną. Ja natomiast wzięłam niewielką ilość magicznej rośliny i wsypałam do krwi. Ta zmieniła kolor z rubinowego na fioletowy. To dobrze; oznaczało to, że użyte zostało zaklęcie, a nie opary. Westchnęłam z ulgą. Szczeniak i wilczyca ciągle na mnie patrzyli, więc wyjaśniłam:
- To specjalne zioło pozwala sprawdzać, czy użyto czaru lub jakiegoś gazu, czego się obawiałam. Jednak w tym przypadku użyto uroku, które miało was nastraszyć
- Czyli… nic się nie stało…? - zapytała ostrożnie Tox.
- Tym razem mieliście ogromne szczęście, że nic Wam się nie stało. - nie ukrywałam złości. - Jednak następnym razem może to się skończyć o wiele gorzej… -nacisnęłam na ostatnie słowo, aby przekaz był zrozumiały. - Ayoko, czy mógłbyś skoczyć po książkę z biblioteczki? - zapytałam szczeniaka. Ten kiwnął lekko głową. - Tom 19, „Choroby Dziwne i Niebezpieczne” - młody ruszył do innego pokoju w poszukiwaniu wyznaczonej rzeczy. Ja tymczasem spojrzałam na Toxikitę.
- Nawet nie wiesz, jak jestem zła… - zaczęłam, mówiąc przez zaciśnięte zęby, starając się zachować spokój. - ale dam Ci drugą szansę. Powinnaś od razu się zorientować, że nie powinno być ani Ciebie, ani młodego. Tym bardziej nie powinniście grzebać w otwartym grobie szamana. Szamani wierzą w dziwne rzeczy i postacie, ale wiadome jest, że czasami lubią się grzebać ze swoimi ulubionymi rzeczami; niektóre są bezużyteczne czy mają tylko wartość sentymentalną. Jednak są takie, które mogą być śmiertelnie niebezpieczne. Dlatego większość z nich używa tego typu sztuczek, aby odstraszyć obcych z ich grobów. Dobrze, że przynajmniej wróciliście w jednym kawałku -
- Więc… wszystko jest w porządku? - zapytała ostrożnie. Po chwili dodała - A mojej krwi nie zbadasz?
- Nie - odpowiedziałam. Toxi wysyłała mi pytające spojrzenie. - Jesteś odporna na niemalże wszelakiego rodzaju toksyny czy trucizny, ale nie na wszystkie. Pamiętasz Zmory? - kiwnęła głową. -No właśnie. Ich trucizna jest zaliczana do jednej z najsilniejszych, ale zauważyłam, że na niektóre możesz zareagować. I tego się obawiam. Nie wiadomo, na jakie jesteś wrażliwa, a na jakie odporna -
- No dobrze… Więc co chcesz zrobić?
- Chcę Ci pomóc odkryć twoje granicę. Jeśli będziesz chciała…
- Co masz na myśli? -zapytała, wyraźnie zaciekawiona.
- Nie jest do końca pewna i niczego nie obiecuje, ale… - zaczęłam chodzić w kółko. -Ech, sama nie wiem, czego szukam. Chcę zrozumieć… I chcę pomóc Ci pomóc odkryć samą siebie. Nie jesteś zła, ale boisz się odtrącenia, dlatego jesteś taka. Nie wiem, czemu to robię… -powiedziałam. Nagle przed oczami zatańczyły mi gwiazdy… Co się dzieje? Nie podeszłam za blisko Toxikity, tak aby mnie… zbiło z nóg. Wadera też była zdezorientowana. Zaczęła do mnie mówić, żebym nie zamykała oczu. Jednak kiedy przymknęłam oczy, coś zobaczyłam…
Małe wilczki… Kilka z nich się… Była też taka mała waderka… To byłam ja? Co się ze mną działo? Czemu jest tam krew…?
Nagle zachłysnęłam się powietrzem. Zaczęłam spazmatycznie kaszleć, ale po chwili uspokoiłam się. Nagle zauważyłam, że leżę na podłodze. Szybko podniosłam się z ziemi i rozejrzałam się po jaskini. Byłam u siebie. Rozmawiałam z Toxikitą. I... i… sama nie wiem… Tox pytała się ciągle czy wszystko w porządku. Ja cały czas powtarzałam, że wszystko jest dobrze. Choć w głębi serca czułam coś innego. Coś, czego nie dam rady opisać… Mieszaninę szczęścia, ale też i strachu. Szczęścia, bo właśnie zobaczyłam niewielki ułamek mojego dawnego życia, ale… coś tam… mnie przeraziło. Coś tam musiało się stać. Po chwili zostało tylko zamglone wspomnienie i zarys fragmentu przeszłości, który budził we mnie obawy dotyczące mojej postaci. Toxi patrzyła na mnie z obawą, a ja beznamiętnie patrzyłam się w podłogę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam co myśleć…
Ayoko wrócił z biblioteczki, ciągnąc książkę po ziemi. Natychmiast oprzytomniałam i wzięłam książkę. Była nieco za ciężka dla szczeniaka, lecz jej waga dla mnie miała znaczenia. Otworzyłam na przypadkowej stronie, szukając czegoś, co może przypominać Toxikite lub jej właściwości. Wilczyca, wpatrzona w księgę, zapytała:
- Czego właściwie szukamy?
- Czegoś, co przypomina Ciebie… - odparłam bez uczuć. Tox podeszła nieco bliżej, aby widzieć, co jest napisane. Szczeniak siedział pode mną i również spoglądał na książkę. Nawet nie zauważyłam, jak przyszedł jakiś wilk. To chyba jest Neytiri, członkini oddziału I. Tylko co ona tu robiła? Pierwsza zauważyłam jej obecność.
- Co się dzieje? - zapytałam szybko, a moi towarzysze zauważyli nowego wilka.
- Potrzebujemy waszej pomocy…

Toxi? Kogo ratujemy? >:3

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template