Wiedziała.
***
Z dnia na dzień Ingreed stawała się coraz silniejsza, podobnie jak szczenięta. Z powodu licznych ataków ze strony smoków, wadera nie mogła jednak opuszczać miejsca kultu. Samica chodziła, jadła, ale ja widziałem, że gaśnie i to zbyt szybko. Nie byłem w stanie nic na to poradzić. Chyba. Zacząłem szukać, węszyć. Zostawiłem wszystko, co do tej pory miałem, aby znaleźć sposób na uratowanie mojej jedynej miłości. Płomień Życia.
***
To tylko sen. In leżała nieopodal mnie, a wokół jej ciała zwinięte były trzy małe wilki. Wyglądała bardzo dobrze. W oczach pojawiła się iskra, na twarzy zawitał uśmiech. Wstałem i cicho opuściłem jaskinię. Lekkim krokiem ruszyłem do centrum. Do Kesame. Jak na razie panował spokój, więc nie musiałem przejmować się walką ze smokami. Wbiegłem na stromą górę i skręciłem w lewo. Kamiennymi schodami dotarłem na dach starej, kamiennej wieży. Alfa watahy siedziała na murku.- Czego chcesz Harbingerze?
- To, czego chcę, a to po co tu przyszedłem to dwie różne bajki.
Wadera najwyraźniej się zamyśliła.
- Co masz na myśli?
Westchnąłem. To nie jest takie proste. Nic nie jest proste.
- Twoja siostra umiera, a ja... Ja nie chcę bez niej żyć.
Ayame zaskoczyła z murku.
- Jak to umiera? Przecież wygląda dobrze, wszystko się goi, nic jej nie dolega.
- Spędź z nią chociaż jeden dzień, a zobaczysz.
***
Ktoś wyrwał mi serce. Nie walczyłem o nie. Los kolejny raz skazał mnie na cierpienie, które przyjąłem bez zająknięcia. Jak spędzić ostatnie dni życia z istotą, która nie jest świadoma, że umiera?
Ingreed? Nie podoba mi się. Zbyt smutne? On nie powinien wiedzieć, że Ingreed umiera. Właśnie go zabiłam. Miał nie wiedzieć. Serce mi krwawi, gdy widzę, że mój Harbi cierpi. :'( Nie rób nam tego. PS. Następne będzie lepsze.