Oczy Rachel wyglądały na lekko zakłopotane, a ona sama stała lekko spięta.
- Wyluzuj, chodź - zaśmiałem się i pociągnąłem ją za sobą. Przez chwilę samica szła w sporej odległości ode mnie, jednak już po paru minutach otworzyła się na mnie i podbiegła z prawej strony.
- Gdzie idziemy? - spytała, a jej futro muskało moją łapę.
- Na spacer - mrugnąłem ochoczo, przyśpieszając tempa.
Moje kroki stawały się coraz szybsze. Rachel powoli musiała dobiegać, zadziwiona przyśpieszeniem spaceru.
- Gdzie tak pędzisz?! - szepnęła, łapiąc powietrze.
- Aaa, czasami lubię sobie tak przyśpieszyć - zaśmiałem się cicho, zwalniając kroku. Ukradkiem zerkałem na waderę, obserwując jej sylwetkę. Troszkę niższa niż ja, szczupła, delikatna budowa ciała.
Rachel szybko zauważyła, że ją obserwuje.
- Przepraszam, jeżeli przeze mnie zrobiło Ci się niezręcznie - mruknąłem, a moje oczy szybko wróciły na krajobraz jeszcze zaśnieżonych szczytów gór.
- Spokojnie - westchnęła, a na jej pyszczku zawitał delikatny uśmieszek.
Nastała chwila ciszy.
- Co sądzisz o lekko odmiennych wilkach? - bąknąłem szybko, nie spuszczając wzroku z gór. Wadera popatrzyła na mnie, przekrzywiając głowę z zaciekawienia. Pewnie zastanawia się, skąd takie pytanie. Po prostu chce wiedzieć.
Rachel?