- Okej, przejdę się z tobą - uśmiechnął się i potruchtał za mną.
- Dobrze, skoro się uczepiłeś - Przewaliłam oczami. Czułam, że zaraz będzie jakieś pytanie. I tak było.
- Od kiedy tu jesteś? Nie widziałem cię tutaj wcześniej - spytał
- Po pierwsze, też cię wcześniej tu nie widziałam, ale to dlatego, że nie kręcą mnie pogaduszki, a po drugie, tak, nie jestem tu długo, ale umiem se poradzić w terenie. - rzekłam pewnie.
- Rozumiem, ale już mniej więcej wiesz coś na temat terenu watahy? - rzucił pewnie.
- Nie, zresztą i tak lubię SAMA odkrywać nowe miejsca. - rzekłam nieco ciszej. Dalej szliśmy w milczeniu. Neron parę razy chciał coś powiedzieć, lecz chwilę potem zabrakło mu słów. Sama też nie byłam dziś skora do rozmowy.
- Gdzie tak właściwie idziemy? - bąknął w końcu
- Eeeee… Chyba wszędzie, albo nigdzie - zaczęłam się rozglądać.
- To znaczy? - powiedział zmieszany
- Znaczy to, co znaczy, czyli w sumie to nic nie znaczy - basior spojrzał na mnie jakby chciał powiedzieć ‘’Eeee… What?’’
- Lubisz deszcz? - zadał pytanie, jak dla mnie bez sensu.
- Nie - odparłam krótko.
- No to nie będziesz zadowolona - spojrzał w górę. Uniosłam łeb i dostrzegłam szare gęste chmury.
- Świetnie. Chodź za mną - ruszyłam szybko do miejsca z którego zaczęliśmy wędrówkę. Tam, gdzie znalazłam czerwoną chustę Nerona.
- Oszalałaś?! W lesie?! W trakcie burzy?! - krzyknął
- Jak chcesz - wbiegłam do boru.
- Ja zostaję - powiedział, a po tych słowach grzmotnęło i zaczęło lać. Ja w tym czasie szybko wbiegłam do jaskini ze zdechłym myszami, w której znalazłam się wcześniej. W samą porę weszłam do jamy. Dosłownie chwilę później błyskawica walnęła w drzewo, które zawaliło się na skały. Na szczęście nie zablokowało wejścia. Krzyknęłam słysząc huk zawalającego się drzewa.
Neron? Sorki za długość, ale dopadł mnie wenos brakus :3