28 lutego 2018

Od Lilith

Deszcz, grzmoty i piski. Białe szczenie biegło przez las uciekając przed czymś nieznanym. Czarna postać przedzierała się przez krzaki doganiając szczeniaka. Ciężkie łapy zatapiały się w błocie i zostawiały ślady. Nie dbał czy ktoś go znajdzie, on znalazł swój cel. - Lilith skarbie chodź tu - Niski ton głosu roznosił się echem miedzy drzewami...


Zerwała się z posłania z krzykiem i cała w łzach. Klatka piersiowa się rozszerzała i zwężała, chaotyczne emocje targały nią tak że zaczęła drżeć, wargi lekko odchylone po pysku ciekną łzy. Umysł zakrzątała tym co jej się śniło lecz im dłużej odtwarzała sen w swojej głowie tym bardziej on się wydawał komiczny i nieprawdziwy. Wadera wstała i otrzepała się z trawy. Rozglądnęła się w koło siebie, szum drzew środek nocy powodował wrażenie że jest sama w tym lesie lecz coś nie dawało jej spokoju. Uczucie że ktoś ją obserwuje
-Lili ochłoń - powiedziała sama do siebie po czym ruszyła w stronę strumyka. Przemierzała las nadal przytłoczona koszmarem. Położyła uszy wzdłuż czaszki i szła patrząc w niebo. Przystanęła na brzegu, spojrzała w tafle wody na swoje odbicie.
-Pokraka - mruknęła po czym sunęła łapą po wodzie westchnęła cicho. usłyszała trzask gałęzi. Szybko wstała i odwróciła się tyłem do wody.
-K-k-k-kto tu jest? - wyjąkała czując coraz bardziej strach.

???

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template